NP zdają się udowadniać (jeśli ostatnie wybory pozostawiają jeszcze jakiekolwiek złudzenia), że w Polsce po prostu nie ma miejsca na lewicę. Jest miejsce na wolność jako aspirację (bo przecież nie jako rzeczywistość), umiarkowaną równość (znów jako horyzont - opartą na resentymencie), ale najważniejsza jest podmiotowość. A owej podmiotowości nie da się osiągnąć bez zmobilizowania większości polskiego społeczeństwa. Nie całości. Całość jest tu zresztą potencjalnie kontrowersyjną ideą - całość pachnie unifikacją, totalitaryzmem. Aleksandra Bilewicz w swoim tekście jasno daje do zrozumienia, że elity nie są częścią tego projektu budowania podmiotowości. Elity są kosmopolityczne, mają paternalistyczne skłonności, chciałyby mówić w imieniu ludu. A to przecież lud sam musi mówić własnym głosem.
Jest w tej postawie nie tylko posmak chłopomanii, ale i (w konsekwencji) odrzucenie wszelkich poważnych projektów emancypacyjnych. Jest też w takiej postawie wewnętrzna sprzeczność - NP to przecież środowisko intelektualnej elity, która choćby z faktu posiadania określonego kapitału kulturowego, 'naturalnie' będzie mówiła głosem wyraźniejszym niż ludzie po podstawówkach czy prywatnych 'szkołach wyższych'. Anty-establishmentowe narracje są dziś wszędzie takie same, czy używają ich wykładowcy uniwersyteccy z Podemos, czy miliarder z Ameryki, czy 'wyklęci' z polskich prawicowych gazet. To nigdy nie jest głos ludu, to jest głos jednej elity przeciwko drugiej - postmodernizm w pełnym rozkwicie.
Kierunek w którym zmierzają dziś NP (moim zdaniem) to społecznie wrażliwy republikański konserwatyzm (z lekkim rewolucyjnym posmakiem). To przyznanie się do porzucenia lewicowych złudzeń, to odrzucenie internacjonalizmu i społecznej emancypacji (jest na nią umiarkowana zgoda, ale raczej w duchu Veil-light czy wczesnej proto-endecji). NP zdają się twierdzić, że nie ma dziś w Polsce (a może i w Europie / świecie?) miejsca na lewicowe projekty. I ja się z tym poglądem do pewnego stopnia zgadzam - jeśli rozumiemy lewice jako komunistyczny czy socjaldemokratyczny projekt.
Jako transumanizujący post-chadek mam podobny stosunek do konserwatyzmu (również rewolucyjnego) jak i do socjalistów, socjaldemokratów czy komunistów - to wszystko są idee mocno wiekowe, dotykające ważnych problemów, lecz nie dające satysfakcjonujących odpowiedzi.
Tylko radykalny inkluzywizm nas uratuję! ;)