Można więc uznać, że funkcjonuję w jednej z owych legendarnych 'internetowych baniek', w 'echo chamber', głuchy na świat poza wąskim gronem znajomych. Problem w tym, że zarówno wyniki referendum dotyczące wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej, jak i wygrana Donalda Trumpa w amerykańskich wyborach prezydenckich czy też wygrana PiSu i wzrost nastrojów ksenofobicznych w Polsce nie były dla mnie żadnym zaskoczeniem (choć w obu przypadkach miałem nadzieję, na inne rozwiązanie). O klimacie pogromu piszę co najmniej od roku. I nie muszę przesiadywać na placach włoskich miast, by słyszeć 'prawdziwe' życie. Wystarczy mi słuchać i patrzeć na świat który mnie otacza, czytać raporty i solidne dziennikarstwo, rozmawiać ze studentami - przeważająca ich część pochodzi z klasy średniej, więc można by twierdzić, że z prawdziwymi 'common people' nie mam nic wspólnego. Może i nie mam, co nie znaczy, że nie wiem o ich istnieniu i nie rozumiem mechanizmów jakie wzmacniają podziały i napięcia społeczne.
Moje odcięcie od prawicowych (głównie) czy lewicowych trolli nie tylko oszczędza mi niepotrzebnych nerwów (jak chcę sobie podnieść ciśnienie, to piję kawę), ale pozostawia mi czas i przestrzeń by słuchać i czytać tych, którzy mają coś interesującego do powiedzenia. Wbrew nastrojom anty-eksperckim czytam i słucham właśnie takich ludzi, tych, którzy się na czymś rzeczywiście znają, którzy wykonują intelektualną pracę poznawania i interpretowania świata. To zazwyczaj są akademicy, ale nie muszą nimi być. Taksówkarz ma wiedzę o mieście jakiej nie ma profesor fizyki. Nawet jeśli robią to źle, jeśli popełniają błędy, wysiłek rozumienia nigdy nie jest bezużyteczny. Przewidywalny szum, wytwarzany przez internetową trollernie (czy to prawicową czy lewicową) jest tego wysiłku pozbawiony.
Tym co różni ludzi których warto słuchać od tych, których nie warto, jest sposób w jaki tłumaczą oni skomplikowany świat w zrozumiały i znany zestaw pojęć (ważne też by wiedzieć kto i w jakim zakresie posiada kompetencje by świat tłumaczyć). Wszyscy upraszczają – w ten sposób produkowana jest wszelka wiedza – ale istnieje różnica pomiędzy tym co uproszczone (jako model), a prostackie.
Cóż, zapewne powyższa notka brzmi z lekka snobistycznie, może być widziana jako kolejne potwierdzenie również mojego konserwatywnego zwrotu, o którym pisałem niedawno. Postawy, która szuka hierarchii i struktur, wspiera instytucje i porządek. By nie było tak prosto, dopowiem, że hierarchie, których szukam są w ciągłym ruchu. Wciąż się tworzą i znikają. To kontekst – czas, miejsce, problem ustanawiają taki a nie inny ciąg zależności, po to by dany problem poznać lub/i rozwiązać.
Każdy z nas podejmuje nieustający wysiłek zrozumienia świata – ja postanowiłem unikać tych, którzy już wiedzą jaki świat jest. Takich ludzi nie ma w mojej bańce, dzięki temu – jak wierzę – jestem w stanie rozumieć świat trochę lepiej. Na trollernie i głupców szkoda mi czasu.