-----
Myśląc o krajobrazie (chciałbym tu wyraźnie rozróżnić 'krajobraz' od 'przestrzeni') europejskich miast byłego bloku wschodniego trudno oprzeć się wrażeniu, że niewiele je (te miasta) dziś różni od krajobrazu miast 'starej Unii'. I choć ponad 25 lat neoliberalnego eksperymentu nie było w stanie zatrzeć śladów, jakie w ciągu niemal 45 lat w infrastrukturze i układach urbanistycznych pozostawił 'realny socjalizm', neoliberalna inwestycyjna piana dość skutecznie przykryła 'twardą infrastrukturę'.
Kapitalistyczne miasta – szczególnie po roku 2008 – dobrze wpisują się w teorię stim-dross / drosspace, którą rozwinęli Lars Larup a później Alan Berger. Choć ich teoria dotyczy przede wszystkim miast amerykańskich (narodziła się z krytycznej analizy Huston) to mechanizm przez nią nazwany jest uniwersalny – miasta nie rozwijają się równomiernie, są przestrzenie miejskie, które buzują życiem (i oczywiście inwestycjami) oraz takie, które zamierają, z których życie uleciało. Nie mówimy tu o przestrzeniach, które czekają na inwestycje, które nigdy wcześniej nie były poddane intensywnej presji inwestycyjnej, lecz o przestrzeniach, które swój rozkwit mają już za sobą. Niemal każde post-przemysłowe miasto w Europie ma takich przestrzeni mnóstwo – dawniej tętniące życiem fabryki, dziś mieszanina konwertowanych loftów, drobnych podupadających zakładów, pełnych nadziei start-upów oraz ruin i dziur, które czekają na lepsze czasy.
Na mechanizm opisany przez Larupa/Bergera można patrzeć z dwu perspektyw – albo, jak robi to sam Berger, widzieć go jako naturalną kolej rzeczy, skupiać swą uwagę na fakcie, że to co dziś obumiera kiedyś było przestrzenią sukcesu i że owo 'pulsowanie' rozwoju nie tylko umożliwia życie, ale jest wręcz jego istotą. To jest perspektywa 'naturalistyczna', wpisująca się w obecnie dominującą neodarwinowską wizję kapitalizmu jako emanacji natury. Można też patrzeć na ten mechanizm w sposób, który Berger odrzuca – jako na dowód niesprawności kapitalizmu i obowiązujących w dzisiejszych miastach mechanizmów rozwoju. Taka perspektywa przyjmuje kapitalizm jako emanację natury i właśnie z tego powodu go odrzuca, ponieważ odrzuca naturalistyczną, pogańską wizję świata (nie jest to więc odrzucenie kapitalizmu jako takiego, w każdej jego formie, lecz odrzucenie konkretnego wcielenia kapitalizmu, dominującego pod koniec XX i na początku XXI wieku. Taka perspektywa w oczywisty sposób jest bardziej 'ekumeniczna' w swej metodologii, wychodzi daleko poza Marksizm, choć go oczywiście nie odrzuca). Wyjście poza to co naturalne jest aktem mesjańskiego buntu, aktem zerwania z ciągłym powrotem tego samego – jest wejściem w historię. W podążaniu tą właśnie ścieżką kierunek wskazywać nam będzie Jacob Taubes, który pomoże nam zrozumieć napięcie pomiędzy czasem / historią ('czasobrazem') a terytorium (krajobrazem). To właśnie namysł nad niejednorodnością czasobrazu pozwoli nam umieścić niejednorodność miejskiej przestrzeni ('urban landscape') w szerszej perspektywie, pozwalającej wyjść z jednej strony poza naturalistyczną / organiczną wizję kapitalistycznego miasta z drugiej odciąć się od totalizującej perspektywy oświeceniowej modernizacji.
Zróżnicowanie miasta nie jest więc jedynie zróżnicowaniem przestrzennym, ale jest być może wynikiem różnych czasów w których funkcjonują współczesne miasta. O 'wojnie czasów' pisał w swojej książce Jeremy Rifkin, ale rozważania o różnych czasach w których funkcjonują różne społeczeństwa mają znacznie dłuższą historię. Znaczącym głosem w rozważaniach o czasie są prace Barbary Adam, która wprowadziła rozróżnienie na czas 'niedostrzegalnie prędki' oraz 'niewyobrażalnie wolny'. Różnica pomiędzy czasem natury, czasem ewolucyjnym a czasem technologii, czasem w jakim operują algorytmy spekulacyjne na rynkach finansowych jest oczywista i dramatyczna, ale czy czas w mieście nie rozpada się na drobne fragmenty – wydarzenia i procesy? Wspomniana wyżej Adam używa bardzo pomocnego pojęcie 'czasobrazu' (timescape), którym posługuję się w tym tekście, a na który składają się:
- Time frame – bounded, beginning & end, day, year, life time, generation, historical/geolical epoch;
- Temporality – process world, internal to system, ageing, growing, irreversibility, directionality;
- Timing – synchronisation, co-ordination, right/wrong time;
- Tempo – speed, pace, rate of cha nge, velocity, intensity: how much activity in given timeframe ;
- Duration – extent, temporal distance, horizon: no duration = instantaneity, Time Point/Moment;
- Sequence – order, succession, priority: no sequence = simultaneity, at same time;
- Temporal Modalities: Past, Present & Future – memory, perception/experience and anticipation.
Pojęcie 'czasobrazu' (timescape) doskonale dopełnia pojęcie krajobrazu (landscape), rozbijając totalizujące pojęcia czasu i przestrzeni rozumianych jako jednorodne byty. O 'ontologizacji czasu' (jako specyficznie azjatyckim sposobie myślenia) pisze również sporo Jadwiga Staniszkis – sposób w jaki Staniszkis używa tego pojęcia może okazać się bardzo pomocny w moich rozważaniach. Dla Staniszkis 'ontologizacja czasu' łączy się z wypracowywaniem mechanizmów obronnych obszarów peryferyjnych, które 'nie przeszły pełnej rewolucji kapitalistycznej'. Oczywiście myślenie Staniszkis jest skażona linearnością – tu nie ma miejsca na jakąkolwiek alternatywę – ale ta linearność składa się z szeregu wiązek czasu, które przemieszczając się z różną prędkością (przy okazji przypomniał mi się stary tekst Krasowskiego będący próbą podsumowania poglądów Jadwigi Staniszkis – warto zerknąć).
Zarówno przestrzeń i czas można zobiektywizować, jednak by móc o mieście w pełni mówić z perspektywy ludzkiego doświadczenia musimy dodać jeszcze jedną perspektywę, perspektywę ludzkiej wyobraźni i pamięci. To w jaki sposób mieszkańcy odbierają miasto ściśle wiąże się z tym jaki jego obraz noszą sobie w głowach. Popatrzmy więc na miasto z tych trzech perspektyw, z których żadna nie oferuje nam spójności – każda z tych perspektyw pokazuje nam miasto jako splot wielu logik, wielu różnych opowieści. Tak widziane miasto jest zawsze liczbą mnogą.
Spójrzmy więc jeszcze raz na miasta post-socjalistyczne, w których wyraźnie widać niespójność przestrzenną, która istnieje w korelacji z wielością czasów jakie organizują życie w tych miastach. Na to wszystko nakłada się też różna pamięć i różna wyobraźnia. W ciekawy sposób to zróżnicowanie widać w przestrzeniach publicznych polskich miast – w których pozostałości po okresie realnego socjalizmu pozostają głęboko ukryte, wypierane dziś z jednej strony przez agresywną katolicką propagandę a z drugiej przez symbiotycznie związaną z kapitałem sztukę w przestrzeni publicznej (bardzo ciekawe mogłoby być rozwinięcie tego wątku w kontekście placu Grzybowskiego w Warszawie – od Dotleniacza Joanny Rajkowskiej po dziś tam istniejącą 'miejską łąkę'). Chciałbym więc przyjrzeć się przestrzeniom publicznym polskich (i być może nie tylko) miast z tych trzech perspektyw – niejednorodności przestrzeni, niejednorodności czasu oraz niejednorodności pamięci/wyobraźni. Te trzy perspektywy chciałbym wykorzystać śledząc trzy fenomeny – przestrzeni ignorowanych/zapominanych, przestrzeni kolonizowanych przez religijną (katolicką) wyobraźnię oraz przestrzeni 'meblowanych' sztuką w przestrzeni publicznej.
Do rozważań nad przestrzeniami ignorowanymi/zapomnianymi proponuję użycie analiz Larupa i Bergera w niestandardowy sposób - chciałbym spróbować uzupełnić je o pojęcie 'memory drosspace'. Najbardziej jaskrawym przykładem takich zapomnianych – ale nie dających się wymazać – przestrzeni są cmentarze żołnierzy Armii Czerwonej. Nie było trudno zmienić nazwy ulic, usunąć pomniki Lenina z cokołów, budynki i układy urbanistyczne powstałe w czasach realnego socjalizmu użytkuje się starając się zmilczeć czas ich powstania – wyburzając niektóre z nich, jak dworzec PKP, Pałac Ślubów czy Supersam w Katowicach, lub fantazjując na temat ich wyburzenia – w przypadku Pałacu Kultury i Nauki w Warszawie. Co jednak zrobić z cmentarzami? To przestrzenie, których ani nie można usunąć ani nie można ich użytkować w żaden inny, 'nowy' sposób. To przestrzenie, których istnienie jest w całości uzasadnione historią (cdn).