Tu należy się czytelnikom kilka słów wyjaśnienia. Malezja jest krajem zamieszkiwanym w większości przez muzułmanów, ale nie jest to kraj islamski. Muzułmanie (podziały etniczne nie pokrywają się w pełni z podziałami religijnymi, ale z grubsza można przyjąć że wszyscy Malajowie są muzułmanami, większość Chińczyków jest buddystami bądź chrześcijanami a większość Hindusów wyznaje hinduizm) stanowią trochę ponad 60% mieszkańców i tylko oni podlegają prawu szariatu. Niemuzułmanów obowiązuje prawo świeckie, będące mutacją prawa pozostawionego przez brytyjskich kolonizatorów (w niektórych przypadkach świeckie prawo jest bardziej restrykcyjne niż szaria). Młodzi muzułmanie w zasadzie nie powinni chodzić na randki, ściśle nadzorowane spotkania powinny w ciągu trzech miesięcy prowadzić do małżeństwa. Relacje pomiędzy niebędącymi spokrewnionymi ani w związku małżeńskim mężczyznami i kobietami podlegają restrykcjom - obowiązuje pojęcie 'niebezpiecznej bliskości' (Khalwat), które w praktyce zakazuje jakichkolwiek fizycznych kontaktów (dotyk, trzymanie się za ręce etc.) pomiędzy mężczyznami a kobietami, ale przede wszystkim stara się przeciwdziałać sytuacjom gdzie tego typu kontakty mogą mieć miejsce (np. ciemna sala kinowa). Prawo to jest egzekwowane przez policję religijną, dość brutalną, czasami dokonującą interwencji w hotelach - zdarzały się przypadki, gdy interwencje zakłócały hotelowe, wakacyjne weekendy młodych małżeństw (co oczywiście łamie wszelkie zasady i było w Malezji omawiane jako przykłady religijnej nadgorliwości, która staje się wręcz anty-islamska. Prywatność w Islamie ma bowiem status bardzo wysoki - o czym później).
KL jest jednak stosunkowo liberalnym miastem, w którym wyznawcy islamu nie stanowią większości i w którym rządzi opozycyjna w stosunku do partii rządzącej krajem (rządzącej bez przerwy od czasu uzyskania niepodległości) polityczna koalicja. Młodzi muzułmanie więc oczywiście na randki chodzą.
Tu też pora na drobne wyjaśnienia metodologiczne - nasz projekt należy traktować raczej jako test, który bardziej miał otworzyć dyskusję, niż sformułować ostateczne wnioski. Próbka jaką badaliśmy to trochę ponad setka respondentów w pierwszym etapie i około trzydzieścioro osób, z którymi przeprowadziliśmy pogłębione wywiady. Rekrutacja do projektu odbywała się poprzez kontakty akademickie, nawet więc jeśli niektórzy/niektóre uczestnicy/czki projektu kończyli konserwatywne muzułmańskie szkoły, to wciąż mieliśmy do czynienia z ludźmi o ponad-standardowym wykształceniu, przedstawicielami i przedstawicielkami miejskiej klasy średniej.
Czego więc się dowiedzieliśmy?
Przede wszystkim, młodzi ludzie chodzą na randki w taki sposób, by mogły być one traktowane jako dodatek do innych zajęć. Nie ma więc mowy o długich intymnych rozmowach z głębokim wpatrywaniem się wzajemnie w oczy. Raczej idziemy razem na zakupy, uprawiamy sport a przede wszystkim idziemy do restauracji. W większości przypadków, żadna z tych czynności nie ogranicza się do zainteresowanej sobą pary, niemal zawsze (wyjątki stanowią pary po trzydziestce, samodzielnych finansowo profesjonalistów / profesjonalistek a i to raczej nie w początkowej fazie znajomości) ktoś tej parze towarzyszy. Może to być grupa przyjaciół, czasem siostra (często młodsza). W większości przypadków to dziewczyna jest 'asekurowana' przez przyjaciółki / rodzinę. Chłopak nie powinien przyprowadzać kolegów, chyba, że mamy do czynienia z większą grupą znajomych (to szczególnie dotyczy późnych nastolatków i młodszych dwudziestolatków). Co ciekawe, młodsze nastolatki (uczennice i uczniowie) wydają się wymykać lekko z restrykcji prawa i konwencji, są traktowane jako osoby aseksualne - anegdotyczne obserwacje wskazują na dość powszechną praktykę spacerowania po centrum KL trzymających się za ręce nastolatków, co raczej nie zdarza się ludziom trochę starszym [w naszym projekcie rozmawialiśmy jedynie z osobami dorosłymi, uwagi dotyczące 'randkowania' nieletnich pojawiały się więc wyłącznie w kontekście wspomnień osób z którymi rozmawialiśmy oraz anegdotycznych obserwacji]. Sposób w jaki znajomi 'asekurują' randkującą parę stara się szanować tejże pary prywatność. Jeśli na pierwszej randce cała grupa chodzi / siada razem, to na kolejnych 'osoby towarzyszące' zazwyczaj wycofują się poza sferę słyszalności, zachowując jednak (jedynie?) wizualny kontakt z randkującą parą. Nie jest to jednak kwestia kontroli, a raczej ochrony przed 'nieprzychylnym' wzrokiem obcych.
Ponieważ randka jest 'aktywnością dodaną' jest oczywistym, że preferowanymi miejscami spotkań są 'zwykłe' jadłodajnie i kawiarnie. Bardzo rzadko na randkę idzie się do miejsc bardziej luksusowych i droższych - częściowo bierze się to oczywiście z faktu braku dużych funduszy wśród ludzi z którymi rozmawialiśmy, ale równie ważnym powodem jest unikanie podkreślania 'wyjątkowości' spotkania (nie ma więc mowy o żadnych prezentach, kwiatach czy nawet wyjątkowo eleganckim ubiorze). Randka ma więc być tak bardzo 'zwyczajna' jak to tylko możliwe. Z tego również (ale nie tylko, o czym za chwilę) powodu parki są zazwyczaj unikane jako miejsca spotkań - w parku bowiem para jest jednoznacznie identyfikowana jako będąca 'na randce'. Niechęć (są oczywiście wyjątki - szczególnie gdy mamy do czynienia z ludźmi uprawiającymi sport) do spotkań w parku, a więc do bycia 'na widoku' pokazuje nam, że przestrzeń publiczna jest w KL w zasadzie przestrzenią panoptyczną, przestrzenią opresyjnego spojrzenia. Parki są również przestrzeniami mniej preferowanymi ze względu na klimat - wilgotność, wysoka temperatura oraz deszcze nie zachęcają do niezobowiązujących przechadzek w cieniu drzew. Jak wspomniałem powyżej, sposób w jaki randkujący przebywają w przestrzeni z jednej strony stara się wytworzyć strefę niesłyszalności, z drugiej jednak istnieje przymus bycia ciągle widocznymi. To powoduje, że również w restauracjach, randkujący starają się zajmować miejsca 'po środku', niezbyt eksponowane ale zdecydowanie nie sugerujące tego, że pragną się ukryć.
Z wywiadów, które przeprowadziliśmy, wyłania się obraz umiarkowanej bliskości. Być może wynika to z wieku osób z którymi rozmawialiśmy (próba również nie była zbyt duża), a być może z mechaniki randkowania, która bardzo utrudnia budowanie bardziej intymnych relacji. Wspólne posiłki, wspólne robienie zakupów czy nawet spacerowanie w grupie pomaga eksplorować konwenanse i zachowania akceptowane przez mniejsze czy większe grupy społeczne, jednak intymność wydaje się być budowana gdzie indziej - w przestrzeniach szkoły, uniwersytetu lub pracy. Tam również jednak, doświadczenie bycia z drugim człowiekiem jest zapośredniczone przez zachowania bezpośrednio związane z innymi czynnościami (praca, nauka). W tym kontekście stosunkowo wysoki odsetek rozwodów wśród malezyjskich muzułmanów (około 20% w skali kraju, w KL ponad 30%) nie powinien szczególnie dziwić; nie tego jednak dotyczyły nasze badania.
Pytaniem, które leży u źródeł naszego zainteresowania 'publicznymi przestrzeniami intymności' jest pytanie o to, na ile użyteczne jest pojęcie przestrzeni publicznej w Kuala Lumpur. To pytanie wychodzi poza pytanie o przestrzeń publiczną w mieście islamskim (po pierwsze dlatego, że nie do końca wiemy, czy pojęcie 'miasto islamskie' ma jakikolwiek sens, po drugie dlatego, że KL jest w mniejszości zamieszkiwane przez muzułmanów), dotyczy przestrzeni w mieście o klimacie tropikalnym, w mieście o kolonialnej tradycji i historycznie dominującej obecności chińskiej społeczności, w mieście w którym od czasu zdobycia niepodległości usiłuje się wzmocnić obecność społeczności malajskiej wreszcie w mieście w którym siły globalnego kapitalizmu są bardzo wyraźnie obecne. Z tego właśnie powodu (wielu różnorodnych sił wpływających na kształt przestrzeni w KL) Islam jest tylko jednym z czynników, które należy brać po uwagę zadając pytanie o zasadność pojęcia 'przestrzeń publiczna'. Jak napisałem wcześniej, celem niniejszych rozważań jest raczej otwarcie dyskusji i naszkicowanie możliwej linii badań, a nie formułowanie ostatecznych wniosków.
W myśli i praktyce islamu więcej uwagi poświęca się prywatności oraz jej ochrony (również w przestrzeni publicznej) niż temu co publiczne. Idea sfery publicznej istniejącej pomiędzy prywatnym / intymnym a politycznym / autorytarnym, którą rozważał Jurgen Habermas w kontekście islamu wydaje się obcym przeszczepem.
Jeśli więc punktem wyjścia do dyskusji o przestrzeni publicznej w europejskiej czy szerzej zachodniej narracji jest pustka pomiędzy tym co prywatne i polityczne, w Islamie ta pustka wydaje się ideą co najmniej dziwną. Jak pisałem powyżej, przestrzeń publiczna jest przestrzenią panoptyczną, jest przestrzenią gęstą, która rozrzedza się w przestrzeniach społecznych (centrach handlowych) i staje się stosunkowo pusta w przestrzeni domu, z wyraźnie chronionymi fragmentami przestrzeni intymnej. Proste odwrócenie zachodniego modelu tak by ulokować opresję (kontrolę) na zewnątrz a wolność wewnątrz domu jest jednak również niesprawne. Nie tylko w kontekście wywiadów, które przeprowadzaliśmy z ludźmi którzy w większości mieszkają ze swoimi rodzicami, a więc spotkania intymne we własnym domu nie wchodzą w zasadzie w grę, ale po prostu dlatego, że relacje rodzinne są również w oczywisty sposób hierarchiczne i regulowane zarówno przez religię jak i konwenans.
Wydaje się więc, że przestrzeń w KL jest w jeszcze większym stopniu niż przestrzeń w miastach europejskich przestrzenią konstruowaną społecznie, z dominującą zasadą kontrolującego spojrzenia i gry jaką się z owym spojrzeniem podejmuje. Mówienia o przestrzeni publicznej wydaje się nie mieć specjalnego sensu, raczej powinniśmy rozważać rodzaj granulowanej przestrzeni społecznej, w której chwile i sfery intymności budowane są jako tymczasowe sytuacje a nie permanentne instalacje. Przestrzeń publiczna rozumiana jako przestrzeń swobodnego, włączającego dostępu, przestrzeń nie pre-determinowanych spotkań i swobodnej indywidualnej ekspresji w KL po prostu nie istnieje. Nie znaczy to jednak, że istnieje tylko wszechogarniająca magna sprywatyzowanej przestrzeni kontroli. To co widoczne nie zawsze jest słyszalne, a to co wygląda w określony sposób może być w istocie czymś zupełnie innym. W KL istnieje tylko przestrzeń jako konstrukt, wolność przejawia się w manipulowaniu elementami i mechanizmami konstruującymi owe przestrzenie. Więcej tu jest ślepych plamek i ich znaczenie wydaje się fundamentalne dla samej istoty tego czym jest przestrzeń w mieście.