Jeśli w Heideggerowskiej tradycji świadomość śmiertelności jest momentem konstytuującym moją ludzką podmiotowość, to czyż jeszcze mocniejszym dla niej fundamentem nie jest utrzymywanie mnie przy życiu? Owszem, śmierć jest ostatecznym Panem, ale śmierć/nicość już była - narodziny nas z niej wydobyły. Ten moment w którym przezwyciężamy śmierć/nicość, w którym żyjemy jest możliwy (dziś niemal wyłącznie) dzięki innym ludziom. To nasza cywilizacja - szczególnie jej socjaldemokratyczne zdobycze, takie jak powszechna opieka zdrowotna, urlopy, regulacje BHP - są fundamentem naszego istnienia, to cywilizacja czyni nas ludźmi. Bez tego zbiorowego wysiłku staczamy się z powrotem do stanu natury. Stanu natury, który dziś jest najlepiej wyrażany przez neoliberalny kapitalizm. Katastrofy w których giną setki i tysiące ludzi - takie jak Rana Plaza (ale też katastrofa w Smoleńsku) - są momentami, w których cywilizacja się cofa, w którym nasze człowieczeństwo zostaje zakwestionowane - stajemy się tylko grupą bardziej lub mniej zaradnych jednostek. Amerykańskie post-apokaliptyczne filmy kłamią, starając się pokazać heroizm jednostki jako wyznacznik jego/jej człowieczeństwa. To się oczywiście świetnie sprzedaje, pasuje bowiem do naszego intuicyjnego przeświadczenia, że podmiotowość jest tożsama z naszą jednostkową świadomością. Nic bardziej błędnego - nasza podmiotowość jest sama w sobie wielością. Inny ja istnieje dziś i inny istniał dziesięć lat temu - istnieje pewna ciągłość, ale nie identyczność. Nasza podmiotowość nie jest też skupiona jedynie w nas - zarówno to co umożliwia nasze istnienie (inni ludzie, cywilizacja) jak i to co my robimy, by inne podmiotowości mogły istnieć rozszerza nas, rozcapierza naszą podmiotowość. Kiedyś, w tekście dla Znaku o aborcji usiłowałem (dość nieporadnie) pisać o "podmiotowości+" kobiet w ciąży - znacznie ciekawiej pisze o tym Bracha L. Ettinger, pisząc o fragmentarycznych podmiotach w tym samym kontekście.
Wbrew temu co w swoim komentarzu do mojej poprzedniej notki sugerował AN, że kwestionując konflikt osuwam się w narrację 'nowotworowego wzrostu', to o czym piszę nie ma z nowotworem nic wspólnego. Wzrost dotyczy skomplikowania i uporządkowania, dotyczy poznania, jest rodzajem coraz bardziej złożonej instytucji społecznej. Organiczne metafory są tu nieadekwatne.
Historyczny moment w którym się dziś znajdujemy jest więc momentem wyboru nie tylko modelu cywilizacji, ale wyboru samego człowieczeństwa. Wybór kapitalizmu dziś, to odrzucenie samej istoty bycia człowiekiem.
___
Notka inspirowana (między innymi) dwoma artykułami ABR:
https://www.academia.edu/9074773/The_Thanatic_Strain._Koj%C3%A8ve_and_Rosenzweig_as_Two_Readers_of_Hegel
https://www.academia.edu/20324806/Love_Strong_as_Death_Jews_against_Heidegger_On_the_Issue_of_Finitude_