Pytania są dwa - po pierwsze jaki Islam? po drugie na jakich zasadach budować spoistość takiej nowej Europy, gdy najwyraźniej istnieje radykalny konflikt, pomiędzy wartościami europejskimi a Islamem.
Zacznę od tej drugiej kwestii.
Jest oczywistym, że w kwestii pozycji kobiet, konserwatywni muzułmanie bez problemów dogadają się nie tylko z konserwatywnymi Europejczykami, ale - jak pokazał spór o burkini - również z pozornie liberalnymi a nawet lewicującymi Europejczykami. W wielu kwestiach - na przykład in vitro - 'konserwatywny' Iran jest bardziej 'liberalny' niż Polska. Pisze to by pokazać, że podział na 'wartości europejskie' i 'wartości islamu' jest podziałem fałszywym. Bardziej prawdziwy byłby podział na tych, którzy kierują się szacunkiem wobec drugiego człowieka i tymi, którzy drugim człowiekiem (kobietą, homoseksualistą, imigrantem, biednym) pogardzają. Mimo jednoznacznego stosunku Islamu do homoseksualizmu, przykład Sadiqa Khana, burmistrza Londynu, który głosował za małzeństwami jednopłciowymi w brytyjskim parlamencie, pokazuje, że w wymiarze politycznym, większym problemem w Europie może być polski kościół katolicki niż Islam. Polska prawica uwielbia straszyć nas wahabickim Islamem z Arabii Saudyjskiej, podczas gdy islamska Tunezja wydaje się być bardziej kulturowo tolerancyjna niż 4RP. Nie ma więc żadnego fundamentalnego sporu pomiędzy 'wartościami europejskimi' a Islamem. Zarówno w Europie jak i w północnej Afryce istnieją siły obskuranckie jak i emancypacyjne.
Dlatego też, spoistość takiej nowej, poszerzonej Unii Europejsko - Północnoafrykańskiej należałoby budować w oparciu o emancypacyjno-inkluzywistyczne instytucje ('granica|instytucja'), pozwalając na wewnętrzny pluralizm, widziany jako podglebie dla transkulturowych eksperymentów. Jak pisałem w poprzedniej notce - wojujący ateizm jest tylko jeszcze jedną fundamentalistyczną (anty)religią; bogactwo ludzkiej myśli jest obecne w systemach religijnych, które przez wieki usiłowały tłumaczyć i porządkować świat i pozycję człowieka w świecie. Tego bogactwa nie tylko nie można odrzucić, ale również jest to po prostu niemożliwe. Ludzka cywilizacja nie zaczyna się i nie kończy na jednostkowych świadomościach.
Tu mała dygresja (rozwinę ją pewnie w kolejnych notkach).
Obsesja jednostkowej podmiotowości, opartej na doświadczeniu jednostkowej świadomości jest irracjonalna. Nasza świadomość jest 'pasożytem' naszego ciała, którego działania nie jesteśmy w stanie ani w pełni kontrolować (nie jesteśmy w stanie manipulować 'siłą woli' swoją gospodarką hormonalną) ani zrozumieć. Droga do zrozumienia (i wpływania na) naszej jednostkowości wiedzie przez instytucje - instytuty badawcze, szpitale, szkoły. Podobnie w drugą stronę - w kontekście radykalnego wzrostu skomplikowania świata, nie jesteśmy (jako jednostki) w pełni zrozumieć świata 'zewnętrznego' (i nigdy nie byliśmy w stanie), świata który nas otacza - możemy go jedynie poznawać dzięki instytucjom. To instytucje - jako zorganizowane | zaprogramowane (wytwarzające własne algorytmy działania) zbiorowości, są ludzkością. My, jako jednostki, jesteśmy tylko pośrednim etapem ewolucji.
Trzecią kwestią (wracając do idei 'islamskiej Europy') jest pytanie o to 'jaki Islam'? jeśli - co już pisałem kilka razy - wahabicka jego wersja (obecna i w Arabii Saudyjskiej i w tzw. Państwie Islamskim) jest tylko jedną z wielu (i oczywiście moim zdaniem najgorszą z możliwych) możliwości, to co z innymi wersjami?
Wspominałem już o Tunezji, warto przyjrzeć się również Indonezji i kilku innym krajom.
Jako intelektualny projekt, Islam wydaje się co najmniej tak samo interesujący jak chrześcijaństwo. Zawiera elementy, które (post)chrześcijańską myśl są w stanie uzupełnić. Po pierwsze jego doktryna powstaje oddolnie (i w zasadzie każdy muzułmanin może zakwestionować poglądy dowolnego Imama), co otwiera ścieżki ku radykalnej demokracji. Islam nie jest jednak postmodernizmem - Koran jest świętą księgą, Islam jako taki jest doskonałą religią. Problem (i szansa) polega na tym, że (stąd też bierze się zakaz przedstawiania oblicza boga), istnieje radykalne i nieprzekraczalne cięcie pomiędzy ludzkimi interpretacjami a owym ideałem. Jak pisałem w notce o Islamie w Malezji, istnieje tradycja w Islamie wychwalająca niezgodności interpretacyjne jako dowód / potwierdzenie wielkości boga (bóg wie, my się domyślamy).
Reasumując - Europa zginie, ponieważ (co pokazało głosowanie za Brexitem w UK, co pokazały wybory w Polsce) Europejczycy w swej masie, są głupimi, przestraszonymi prowincjuszami, nie rozumiejącymi zmieniającego się świata, jak dzieci wchodzącymi po kołdrę, wierząc, że gdy zamkną oczy, to świat zniknie. Jedyną drogą ratunku jest odważne otwarcie na zmiany, inkluzywna (zarówno zewnętrzna jak i wewnętrzna - polegająca na niwelowaniu nierówności) ekspansja. Zarówno w chrześcijaństwie jak i w Islamie istnieje bardzo wyraźny rdzeń egalitarny - to jest prawdziwy fundament Europy, to jest punkt na którym opierają się 'europejskie wartości'. Możemy nie tylko przetrwać, ale możemy radośnie wzrastać. Oczywiście wybierzemy nienawiść, wojny, przemoc, nierówności i klęskę. Chciałbym, by gnicie było na tyle powolne, że dramatycznego końca nie dożyję; obawiam się jednak, że zarówno zmiany klimatyczne jak i globalne przesunięcia mocy, uderzą nas znacznie szybciej niż byśmy chcieli. Póki co, siedzimy nakryci kołdrą, ale prawdziwe potwory nic sobie z niej nie robią.