contact me:
KRZYSZTOF NAWRATEK
  • Home
  • about
  • blog
  • TEXTS/RECORDINGS

761. narodowcy, korwinowcy, palikociarze i... Zieloni?

10/29/2014

1 Comment

 
Krótka notka przedwyborcza. Raczej jednak w kontekście wyborów za cztery/osiem lat, a nie tych najbliższych. W najbliższych specjalnych zmian nie będzie, nawet KNP wytracił swoją dynamikę, nie sądzę, by powtórzyli swój sukces z wyborów do parlamentu europejskiego.
Z drugiej strony, najbliższe wybory samorządowe a potem parlamentarne, to będą ostatnie wybory POPiSowe. Zmęczenie tymi dwoma blokami zaczyna być oczywiste, głosowanie na plemiona jest fajne, dopóki to za dużo nie kosztuje i do czasu, gdy nie musimy się za swe plemiona wstydzić. Duma z głosowania dziś na Kaczyńskiego czy Kopacz wydaje się perwersją. Jeśli więc mogę sobie pofantazjować, to dekompozycja dwóch głównych partii wydaje mi się nieunikniona. A jeśli tak, co po POPiSie?
Przez ostatnie 25 lat, jednym z najważniejszych - a może wprost najważniejszym - aktorów w polskiej polityce był (i jest) kościół katolicki. Nie tylko jako instytucja, która wymusza na państwie coraz to nowe koncesje, jednocześnie zazdrośnie broniąc swej 'niezależności' i 'apolityczności' (by wspomnieć choćby ostatnie wybryki Rydzyka czy list pasterski biskupa Dydycza z zeszłorocznych Zaduszek), ale przede wszystkim jako punkt odniesienia. To jest jakoś tam niezwykłe, że to nie kwestie organizacji państwa, ekonomii czy kwestie polityki zagranicznej organizują polską politykę, lecz stosunek do kościoła i katolicyzmu. Warto też zauważyć, że sam kk i polski katolicyzm ewoluuje - ciągnąc za sobą cały kraj. A może nie ewoluuje, może zawsze był taki, tylko ja inną jego twarz w latach 80tych dostrzegałem? Ksiądz Popiełuszko nie tylko został zamordowany przez PRLowską służbę bezpieczeństwa, ale też nigdy (póki żył) nie był specjalnie popularny wśród hierarchów. Ale być może ksiądz Popiełuszko dziś miałby audycję w Radiu Maryja, a ten obraz kościoła, który trzymam w pamięci to zwykła nostalgia za straconą młodością... Tak czy siak, dziś kk organizuje w Polsce politykę. PiS wierzy, że bez kk i katolicyzmu Polska jest zgubiona, PO, SLD i PSL uważają, że jeśli narażą się za bardzo kk to przegrają wybory.
Od pewnego jednak czasu zaufanie do kk maleje, nawet radykalni katolicy bywają antyklerykalni, myślę, że w perspektywie 4/8 lat kk przestanie pełnić tę rolę w polskiej polityce, jaką pełni dziś. Katolicyzm jednak nie zniknie, pewne struktury symboliczne organizujące polityczne odruchy Polaków zostały bardzo mocno wpisane w narodową psyche i nadal tymi odruchami będą zawiadywać. Dziś więc nadal pytanie o to, czym jest / staje się polski katolicyzm jest fundamentalne, by zrozumieć przyszłość polskiej polityki. Agata Bielik Robson napisała bardzo dobry tekst o późnych pismach Kołakowskiego, zarysowując bardzo wyraźną różnicę pomiędzy 'chrześcijaństwem doczesnej miłości' a 'chrześcijaństwem apokaliptycznego sądu'. To pękniecie widać, gdy porówna się na przykład publicystykę pisma Kontakt z publicystyką pisma Fronda czy 44. Ten podział moim zdaniem nie zniknie, będzie coraz wyraźniejszy, mając jednak coraz mniej wspólnego z wiarą czy religią. To pęknięcie sprowadzić można do dwu fundamentalnych kwestii - do pytania o relację wspólnota-jednostka; oraz do pytania o źródło regulacji organizujących życie społeczne. Moim zdaniem, mamy więc cztery główne wyobrażanie o świecie, które będą organizować polską politykę w przyszłości (a powoli już zaczynają organizować ją i dziś):
- samotna heroiczna jednostka kieruje się na Ziemi 'prawem wyższym'
- samotna heroiczna jednostka sama ustanawia prawo dla siebie
- osoba (a więc człowiek we wspólnocie) kieruje się na Ziemi 'prawem wyższym'
- osoba negocjuje z innymi osobami (i ze 'światem', również tym nie-ludzkim) prawa dla - zawsze negocjowanej - wspólnoty.
Jak napisałem, te cztery 'modele polityczności' już są w Polsce obecne, 'wykonawcy' są jednak zbyt słabi i/lub śmieszni by nadawać ton debacie tu i teraz. To jednak się zmieni. Model pierwszy to oczywiście prawica korwinowców. Sam JKM ma już swoje lata, w perspektywie 4/8 lat przestanie się w polityce liczyć, pojawią się jednak nowi liderzy, którzy ten nurt będą rozwijać. Spora część PO w ten nurt się bez problemu wpisze, doskonale pasują tu również gowinowcy.
Model drugi to palikociarze. 10% które RP zdobył, nie było tylko głosem protestu, spora część jego wyborców naprawdę uwierzyła w jego antyklerykalny indywidualizm. To że Palikot zmarnował to poparcie, jest winą jego własnej słabości i głupoty. Część dzisiejszych korwinowców w ów post-palikocizm się wpisze, dołączą do nich cyniczni post-SLDowcy i część środowisk liberalnych (Gazeta Wyborcza) i feministycznych (Magdalena Środa?).
Trzeci model wyrośnie z PiSu i RN. Dziś RN to przede wszystkim kibole prowadzeni przez miernoty, ale prędzej czy później pojawią się tam liderzy, z którymi trzeba będzie się liczyć. Ten model będzie łączył prawdziwych wierzących z cynikami, dla których religia jest tylko narzędziem władzy (podejrzewam, że prawie cały polski episkopat do tej drugiej grupy się dziś zalicza). Dołączą do niego również 'konserwatyści PO'. Zdecydowanie do grupy cyników.
Wreszcie model czwarty, dziś zdecydowanie najsłabszy to rozproszone środowiska lewicy (Zieloni, RSS, środowisko Obywatela, Nowych Peryferii i Kontaktu, środowiska feministyczne dla których symbolem może stać się Agnieszka Graff), jakieś niedobitki z SLD czy jednostki z PO. Nie wykluczałbym również konwersji ze 'społecznego skrzydła PiS'.

Z wielu powodów, dobrze by było, gdyby taki podział polskiej sceny politycznej nastąpił raczej wcześniej niż później. Odejście Tuska i - nieuchronne - odejście (przynajmniej z polityki) Kaczyńskiego, Korwina i Millera otworzą możliwość zmiany. Czy pojawią się polityczne organizacje, które będą w stanie odwołać się w przekonujący sposób do czterech modelów zarysowanych przeze mnie modeli politycznej wyobraźni? Nic na świecie nie jest pewne ani przesądzone. Fantazja jest jednak elementem politycznej praktyki - pomyśleć przyszłość, to trochę ją przybliżyć.
1 Comment

760. proste, czyli złożone recepty na miasto

10/18/2014

6 Comments

 
Ostatnie dziesięć dni spędziłem z moimi studentami w Katowicach, gdzie na zaproszenie Uniwersytetu Śląskiego zbieraliśmy materiały do projektu strategii rozwoju dzielnicy akademickiej. To jest fascynujący projekt, w którego tle tkwi marzenie o uniwersytecie przyjaznym i otwartym (pisze o tym świetnie prof. Ryszard Koziołek). Jak jednak pokazują (wiem, że to jest zawsze anegdotyczne) komentarze pod tym tekstem, nie wszyscy marzą o tym, by studenci byli blisko nich. Podobne głosy słyszeliśmy zresztą również ze strony niektórych mieszkańców, którzy przede wszystkim chcieliby mieć 'święty spokój'. Istnieje pewien lęk przed studentami, jako grupą która przede wszystkim głośno się bawi, a nie - jak mogłoby się wydawać - się uczy. To nie jest zresztą jedynie polski lęk czy polskie uprzedzenia - podobnie jest w Plymouth, podobnie jest w innych brytyjskich miastach uniwersyteckich. Studenci to nie jest tylko piękno i dobro. Czy to jednak oznacza, że należy miasto ciąć na kawałki, segregując ludzi i funkcje? Z takiego założenia wychodzili nie tylko naziści tworząc getta, nie tylko tylko moderniści segregując funkcję czy niektórzy dziennikarze piszący o 'uwalnianiu miasta z niemiastotwórczej tkanki społecznej'. W mieście mamy jednak o wiele więcej możliwości niż zamknięcie różnych ludzi w jednym pokoju a umieszczaniu ich w getcie. Miasto pozwala na takie mieszanie różnych funkcji i różnych mieszkańców, by z jednej strony zabezpieczać ich intymność (prywatność) a z drugiej by umożliwiać im wchodzenie w interakcje. Miasto jednak to nie tylko budynki i przestrzeń, miasto to również regulacje, prawo, konwencje, kultura. To powoduje, że architekci albo koncentrują się tylko na budynkach - bo na inne rzeczy nie mają wpływu, albo stają się architektami-politykami, by ten wpływ uzyskać. My staramy się lokować gdzieś poza taką dychotomią, staramy się pokazywać architekturę i urbanistykę jako element polityki, element gospodarki i kultury. Nie staramy się zastępować innych aktorów społecznych, lecz wchodzić z nimi w sojusze i sieci. Oczywiście wszyscy to robią, mam jednak wrażenie, że różnica dotyczy świadomości oraz... no cóż, jakby to delikatnie powiedzieć? Tego jak widzimy politykę - czy tylko przez pryzmat interesów poszczególnych polityków i partii czy raczej jako 'roztropną troskę o dobro wspólne' (tak tak, przyznaję się do nieusuwalnego skażenia katolicką nauką społeczną). Projekt w Katowicach jest więc nie tylko pytaniem o 'najlepsze' rozwiązanie, ale przede wszystkim pytaniem o sojusze. Wizja uniwersytetu otwartego i przyjaznego najwyraźniej nie dla wszystkich jest do zaakceptowania. Idą jednak wybory i nagle bardzo wielu kandydatów na prezydentów i radnych zaczyna mówić rzeczy, które brzmią zachęcająco. Być może kłamią, być może jednak zaczynają sami dostrzegać, że model miasta opartego na wielkich inwestycjach jest nie do utrzymania (mówiłem o tym trochę w wywiadzie dla KryPola). Co ciekawe, zarówno w niektórych komentarzach po tym wywiadzie, jak też w pytaniach po dwu wykładach które wygłosiłem ostatnio (w Katowicach i we Wrocławiu) pojawiają się zarzuty o zbyt małą ilość konkretów oraz pytania 'co robić?'. To dziwne, bo przecież to jest dość oczywiste - zmienić perspektywę. Jeśli miasto potrafi wydać miliony na stadion czy budynek centrum konferencyjnego a nie ma pieniędzy na mieszkania komunalne i dopłaty to obiadów dla dzieci, to chyba nie jest problem 'konkretnych planów' tylko właśnie jakiejś ślepoty. Nie jest to zresztą problem polski - nasi studenci 1go roku pracują nad projektem w Londynie. I tam przedstawiciel zarządu jednej z dzielnic mówi dokładnie tym samym (neoliberalnym?) językiem - 'nie mamy pieniędzy dla istniejących małych zakładów pracy, na lokalne centra społeczne czy mieszkania socjalne'; a po dziesięciu minutach - 'musimy w budowę tego osiedla luksusowych mieszkań władować miliony funtów'. Miasta wciąż posiadają grunty, budynki, infrastrukturę; dysponują pieniędzmi z budżetu oraz możliwością nakładania lokalnych podatków. Mają armię urzędników, mają instytucje kultury. To nie jest wielka filozofia, by odwrócić priorytety i zamiast grać na zewnętrznych inwestorów, skupić się na własnych mieszkańcach (i mieszkańcach plug-in, oczywiście).
Wykład, który powiedziałem w Katowicach i we Wrocławiu dotyczył właśnie odwracania perspektywy. Mówiłem o idei dobra wspólnego - i architektury ufundowanej na tej idei, mówiłem o partyzantach i nomadach. Ci, którzy znają moje ostatnie teksty (między innymi dla Władzy Sądzenia czy Autoportretu) z grubsza wiedzą o co mi chodzi. Jednym z pojęć, które są dla mnie kluczowe jest idea strefy|terytorium, czyli ogółu warunków niezbędnych do ukształtowania się i rozwoju podmiotowości. Przykład Rojava, Zapatystów czy 'zwykłych' skłotów pokazuje, że niekoniecznie musimy mówić o własności przestrzeni, nie uciekniemy jednak od idei ziemi jako punktu oparcia. Jak czytamy w deklaracji ideowej
YAJK (Unia Wyzwolenia Kobiet Kurdystanu): “Kobieca ideologia nie może istnieć bez ziemi. Sztuka uprawy ziemi i sztuka produkcji są związane z kobiecym artyzmem. Oznacza to, że fundamentem kobiecej ideologi jest związek z ziemią, na której to wszystko powstaje, innymi słowy, patriotyzm.” Ten patriotyzm jest oczywiście czymś fundamentalnie odmiennym od tego, jak to słowo definiują polscy narodowcy, nie ma nic wspólnego z ksenofobią, co więcej - to patriotyzm, który nie domaga się specjalnego traktowania a nawet własnego państwa. Chodzi tu o odbudowę tego co wspólne - ale jak piszą Hardt i Negri, to co wspólne jest konstruowane przez wspólnotę. A jeśli tak, to nie jest to coś danego raz na zawsze, lecz ciągły proces negocjacji i kreacji, pełen troski i szacunku. I tu możemy wrócić do naszego projektu w Katowicach i wstępnych uwag o specyfice miejskości. Nasz pierwszy komentarz do tego projektu dotyczył języka - uważamy, że zamiast mówić o dzielnicy akademickiej, lepiej znaleźć określenie, które podkreśli heterogeniczność tego miejsca, różnorodność logik, które w tym miejscu działają (ten tekst wkłada moim studentom i mnie w usta słowa, których nie powiedzieliśmy lub też wyrywa je z kontekstu, ale z grubsza opisuje co w Katowicach robiliśmy).  To jest obserwacja tego co jest ale również sugestia tego co tam ma być. Nie chodzi o to przecież, by zmusić ludzi, którzy mieszkają w pobliżu uniwersytetu i wyprowadzają swoje psy wzdłuż Rawy, by zostali studentami, lecz by dać im możliwość przyjścia na wykład, posłuchać seminarium (Filozoficzne Wtorki na Wrocławskim Nadodrzu jak słyszałem okazały się sporym sukcesem frekwencyjnym). Nie chodzi jednak znów, by paternalistycznie mówić jedynie o tym co uniwersytet może 'dać' mieszkańcom, ale by szukać możliwości współpracy - na przykład zapraszając emerytowanych górników lubiących majsterkować w piwnicy by wnieśli trochę praktyki w uniwersytet. Obok fragmentów uniwersytetu rozproszonych po okolicy, warto też pozwolić różnym instytucjom i 'logikom' miejskim rozgościć się na terenie uniwersytetu. To oczywiście są propozycje wymagające znacznie więcej myślenia i pracy, niż proste zaoranie istniejących budynków i postawienie nowych. Proste rozwiązania to u korwinistów - w prawdziwym mieście trzeba trochę pogłówkować. Pierwsze efekty pracy moich studentów będziemy mogli pokazać w połowie listopada - mam nadzieję, że będą interesujące i potencjalnie użyteczne dla UŚ i mieszkańców Katowic.

I przy okazji - czy głosujesz w Warszawie czy też nie, przeczytaj Program Miejski kandydatki Zielonych na prezydentkę Warszawy bo warto. Lepszego programu raczej w Polsce nie znajdziecie - w każdym razie, ja się na taki nie natknąłem.
6 Comments

    Archives

    November 2022
    July 2021
    June 2021
    March 2021
    February 2021
    November 2018
    May 2018
    December 2017
    November 2017
    October 2017
    August 2017
    March 2017
    January 2017
    December 2016
    November 2016
    October 2016
    September 2016
    August 2016
    July 2016
    June 2016
    May 2016
    April 2016
    March 2016
    February 2016
    January 2016
    December 2015
    October 2015
    September 2015
    August 2015
    July 2015
    June 2015
    May 2015
    April 2015
    March 2015
    February 2015
    January 2015
    December 2014
    November 2014
    October 2014
    September 2014
    August 2014
    July 2014
    June 2014
    April 2014
    March 2014
    February 2014
    January 2014
    December 2013
    November 2013
    October 2013
    September 2013
    August 2013
    July 2013

    Categories

    All
    Marginalia
    Wyprodukować Rewolucję

    RSS Feed

Proudly powered by Weebly