contact me:
KRZYSZTOF NAWRATEK
  • Home
  • about
  • blog
  • TEXTS/RECORDINGS

856. nawet starzy ludzie potrzebują radykałów

2/13/2021

0 Comments

 

Moja internetowa bańka to w większości ludzie lekko po 40ce. Trochę jest moich rówieśników i bardzo niewielu ludzi starszych ode mnie. Doświadczenia różnych pokoleń się różnią więc i narracje w różnych grupach wiekowych są różne. Nie ma tu prostego i całkowitego determinizmu, a obracanie się wśród młodzieży pomaga wymykać się presji pokolenia. Niemal nie ma już w mojej bańce 'dziadersów', choć Tomasz Lis jest ode mnie tylko cztery lata starszy. Nakłada się na to oczywiście wiele innych czynników - w mojej bańce jest więcej niż procentowo w społeczeństwie ludzi ze stopniami naukowymi od doktora wzwyż, nie ma raczej ludzi bardzo biednych ale nie ma też zdecydowanie ludzi bogatych. Referencje kulturowe mamy jakoś tam podobne, słuchamy podobnej muzyki i czytamy podobne książki. Powyższe uwagi dotyczą polsko-języcznej części mojej bańki, reszta to międzynarodowa zbieranina byłych studentów i ludzi, których znam głownie z przyczyn profesjonalnych. Politycznie prawie wszyscy (polsko-języczni i angielsko-języczni) znajdują się na lewo od centrum.
Od dość dawna sam politycznie określam się jako H+ post-chadek, ale od czasu gdy opuściłem ZChN głosowałem (jeśli dobrze pamiętam) za każdym razem na lewicę. Gdy ostatnio zrobiłem test na które partie głosowałbym w Niemczech kolejność potwierdziła moje intuicje: drobnomieszczańsko-liberalni Zieloni, potem SPD, trzecia CDU i czwarta Die Linke. Do 'radykalnej' lewicy jest mi więc dalej niż do 'starych' chadeków. W Polsce wciąż pozostaje wierny Lewicy (Razem), a mój stosunek do Hołowni jest neutralny. To mnie akurat od mojej bańki odróżnia, bo większość ma do niego stosunek wyraźnie negatywny.
Jak pisałem, doświadczenia generacyjne mają znaczenie, więc gdy coraz większa część mojej bańki zostaje rodzicami, a część rodzicami których dzieci (nie)chodzą do pandemicznej szkoły, pojawiają się pęknięcia w dotychczasowej krystalicznej ideologicznej wyrazistości. Jak napisał jakiś czas temu KP "...jedną z umiejętności psychicznych której staram się nabywać ostatnio (...) jest umiejętność tolerowania ambiwalencji. że są rzeczy które budzą nas autentycznie sprzeczne uczucia i że trzeba z tym żyć, zamiast starać się za wszelką cenę zredukować dysonans odcinając jedną z odczuwanych emocji." To się nazywa dorosłość i z nieukrywaną satysfakcją patrzę jak powoli coraz więcej znajomych (może z wyjątkiem tych którzy wybrali kawie domowe zamiast dzieci) się w tę dorosłość osuwa.
Tej siły już nic nie zatrzyma.
I nawet gdy wciąż będziemy głosować na Razem, na premiera Hołownie po prostu wzruszymy ramionami. Wiemy bowiem, że centro-prawicowa Simone Veil była jedną z najważniejszych osób, które doprowadziły we Francji do legalizacji aborcji, wiemy że to Centryści byli główną polityczną siłą, która wprowadzała w Finlandii państwo dobrobytu, jeśli natomiast będziemy chcieli sięgać do dalszej historii to będziemy pamiętać o konserwatywnym Otto Bismarcku wprowadzającym pierwsze na świecie powszechne ubezpieczenia zdrowotne. W każdym z tych przypadków reakcja na lewicowe działania i postulaty była jednym z ważnych (najważniejszych) czynników które doprowadziły do zmian. Może jednak to nie ma znaczenia kto i pod jakim szyldem będzie w Polsce legalizował aborcje, wyrównywał nierówności społeczne czy doprowadzi do rzeczywistego rozdziału kościoła od państwa? Nie będę miał problemu z premierem Hołownią który zrobi to wszystko o czym pisałem powyżej, mimo tego, że wolałbym raczej Darię Gosek-Popiołek na tym stanowisku. Czasami niesympatyczni (a czasem nawet źli) ludzie robią dobre rzeczy, często owo dobro jest niepełne i pozostawia poczucie niedosytu, ale trzeba się nauczyć z tym żyć i w okolicach 50ki większość zaczyna to rozumieć.
Problem w tym, że czasem po obaleniu Szacha można dostać Chomeiniego.
Nie byłoby - moim zdaniem - tak masowego poparcia Strajku Kobiet, a już na pewno nie byłoby poparcia młodych i bardzo młodych kobiet gdyby nie Margot i Stop Bzdurom. Mimo tego, że na premiera Hołownię wzruszę ramionami, bez ciągłej presji Razem, Polska 2050 stanie się jedynie bardziej profesjonalną Platformą Obywatelską. Moja książka o Jungerze i post-kapitalistycznym mieście jest o tym, że każdy prawdziwy konserwatysta powinien przyjaźnić się z komunistami i że w gruncie rzeczy prawdziwy konserwatyzm do jakiejś wersji komunizmu nas doprowadzi. Być może więc starzy ludzie sami już radykałami nie będą (radykalizm Berniego nie ma przecież nic wspólnego z radykałami lat 1960tych a już zupełnie nic z komunistycznymi rewolucjonistami z początków XX wieku), ale wciąż życzymy im szczęścia i wciąż ich potrzebujemy, by centryści mogli ten świat zmieniać na lepsze. Szkoda więc, że radykałów i radykalizmu jest w Polsce tak mało.

0 Comments

855. słowa władzy

2/4/2021

0 Comments

 
To pierwszy wpis po prawie trzech latach milczenia. Milczenia na blogu, bo oczywiście przez te lata mówiłem i publikowałem. Dlaczego nie tutaj? Brak czasu jest oczywiście jakimś usprawiedliwieniem, ale przede wszystkim nie bardzo wierzyłem, że mam coś ciekawego do powiedzenia poza to, co mówię i piszę w innych miejscach. Blog był zawsze miejscem dość osobistej refleksji nad światem. Czy świat potrzebuje mojej refleksji? Nie jestem pewien.
Jako wykładowca akademicki mówię i piszę; co więcej, oczekuję, że moi studenci będą mnie słuchać i że na moje słowa będą odpowiadać. Ta pozycja władzy w brytyjskiej akademii jest kwestionowana znacznie mocniej niż - jak sądzę - w Polsce. Na pewno nikt się nad relacjami władzy na uniwersytecie (w takim sensie o jakim piszę) nie zastanawiał gdy ja byłem studentem na Politechnice Śląskiej. Tam ta relacja dominacji (często zaprawiona obrzydliwą mizoginią) była traktowana jako coś oczywistego i oczekiwanego. Myślę (mam nadzieję), że dziś polskie uczelnie wyglądają już inaczej, choć ślady cieszenia się władzą nad studentami widać czasem (szczególnie w czasie sesji) w social mediach.
Ta kwestia 'władzy mówienia' pojawia się od czasu do czasu w różnych kontekstach. Ostatnio przy okazji tak zwanej (i to bardzo 'tak zwanej') 'cancel culture'. Gdy o byciu uciszanym mówią ludzie, którzy posiadają kapitał (zarówno w sensie finansowym jak i społecznym czy symbolicznym) nieporównywalnie większy niż ci, którzy rzekomo ich 'cancelują' można się tylko roześmiać. Oczywiście, istnieje (szczególnie na lewicy) tendencja by 'oczyszczać szeregi', w przeszłości, prowadziło to czasem do zbrodni, więc rozumiem, że komuś się może kojarzyć, ale są to skojarzenia fałszywe. Dziś, ci którzy krzyczą w obronie swojego prawa do mówienia cokolwiek im przyjdzie do głowy, to najczęściej ludzie o bardzo mocnych pozycjach społecznych, którym 'cancel culture' nie jest w stanie zaszkodzić, 'swędzenie ego' to nie jest problem, którym powinniśmy się dzielić publicznie.
Lata temu zdarzyło mi się napisać krytycznie o pracy pewnej (młodszej ode mnie) polskiej architektki. Mieszkałem już wtedy poza Polską i z mojego punktu widzenia nasz status w 'środowisku' był co najmniej równy, jeśli nie wahnięty na jej korzyść. Jednak z jej punktu widzenia, moja krytyka była osobistym atakiem starszego mężczyzny o uznanym (ha ha ha) dorobku na młodą kobietę wypracowującą sobie własną pozycję w zawodzie. Nie wiem czy 'obiektywnie' rzeczywiście tak było, czy moje słowa zostały w taki sposób odebrane przez kogokolwiek poza nią, na pewno nie taka była moja intencja, ale to była dla mnie dobra (choć bolesna) lekcja, którą staram się mieć zawsze w pamięci, gdy wchodzę w dyskusje czy spory (generalnie staram się sporów unikać, ale nie zawsze mi się udaje).
Bardzo łatwo jest zapomnieć o własnym przywileju, bardzo łatwo jest przyjąć, że wolność wypowiedzi jest absolutną wartością, którą należy chronić za wszelką cenę. Bardzo łatwo jest utożsamić wolność z tym co Ta-Nehisi Coates nazywa 'białą wolnością', wolnośią krzywdzenia innych, wolnością nie liczącą się z konsekwencjami własnych działań. Owa 'biała wolność' to po prostu obrona własnego przywileju (białych, najczęściej mężczyzn), to reprodukcja dominacji i władzy nad innymi (najczęściej nie mężczyznami i nie białymi, choć w gruncie rzeczy każda forma dominacji jest równie 'satysfakcjonująca').
Nie ma więc, moim zdaniem, mowy która byłaby całkowicie wolna od relacji władzy i dominacji. Dlatego też dyskusja o 'wolności słowa' jest dyskusją o przemocy. Wolność słowa jest bowiem całkowicie zależna od pozycji tego kto mówi. Słowa prezydenta USA nigdy nie są tym samym, co słowa pielęgniarza czy osoby sprzątającej ulice. Słowa wypowiadane na łamach największych polskich gazet i tygodników nie są tym samym co komentarze na twitterze. Zarówno wolność słowa, jak i samo pojęcie wolności odarte z dyskusji o władzy i dominacji służą jedynie reprodukcji istniejących hierarchii społecznych. Jak często skarżą się 'dyskutujący': "moje słowa zostały wyrwane z kontekstu". Problem w tym, że ci, którzy używają tej frazy w rzeczywistości wcale nie nie chcą by ich wypowiedzi były w kontekście umieszczane. W kontekście tego kim są, jaką zajmują pozycję i jakie konsekwencje ich słowa mogą mieć. 'Wolność' we frazie 'wolność słowa' dotyczy relacji władzy. To albo wolność by nie być zdominowaną/ym, albo wolność krzywdzenia innych. 'Wolność słowa' jako absolutna wartość to absolutne kłamstwo.

0 Comments

    Archives

    November 2022
    July 2021
    June 2021
    March 2021
    February 2021
    November 2018
    May 2018
    December 2017
    November 2017
    October 2017
    August 2017
    March 2017
    January 2017
    December 2016
    November 2016
    October 2016
    September 2016
    August 2016
    July 2016
    June 2016
    May 2016
    April 2016
    March 2016
    February 2016
    January 2016
    December 2015
    October 2015
    September 2015
    August 2015
    July 2015
    June 2015
    May 2015
    April 2015
    March 2015
    February 2015
    January 2015
    December 2014
    November 2014
    October 2014
    September 2014
    August 2014
    July 2014
    June 2014
    April 2014
    March 2014
    February 2014
    January 2014
    December 2013
    November 2013
    October 2013
    September 2013
    August 2013
    July 2013

    Categories

    All
    Marginalia
    Wyprodukować Rewolucję

    RSS Feed

Proudly powered by Weebly