Miałem nadzieję, że projekt 'radykalnego inkluzywizmu' (RU), który dzięki gościnności Władzy Sądzenia a później dpr-barcelona udało mi się zainicjować i upublicznić nie pozostanie tylko moją obsesją, lecz zacznie nabierać masy, stanie się siecią podobnie myślących i czujących ludzi - niestety mam wrażenie, że jestem głosem wołającym na pustyni. To niezwykle rozczarowujące. Mogę oczywiście uznać, że cały projekt od początku skazany był na porażkę, lub też, że jego czas jeszcze nie nadszedł, że muszę starać się mocniej by nadać mu przekonującą formę. Oczywiście wybieram tę drugą opcję. Dlatego też większość mojego czasu i energii powinna pójść na pisanie i myślenie poza blogiem.
O inkluzywizmie wiele mówi nowy lider brytyjskiej Partii Pracy i choć niemożliwym jest, by czytał "Radical Inclusivity', to wydaje mi się, że RU wisi w powietrzu. To wciąż jest bardziej czucie i wiara, to są odruchy serca, które przemawiają do coraz większej liczby osób, wciąż brakuje poważnej teoretycznej refleksji (a więc i radykalnie inkluzywna praktyka będzie jedynie chaotycznymi odruchami) ale jego czas nadejdzie. Być może już za chwilę... Ja w każdym razie głęboko w to wierzę i tej idei mam zamiar poświęcić kolejne lata mojej pracy. Może kiedyś znajdą się inni...
Na 'do widzenia', zostawię Wam tu szkic manifestu RU - próbując zebrać w zwartą całość to o czym pisałem przez ostatnie dwa (trzy?) lata.
Radykalny inkluzywizm ma korzenie w chrześcijańskim uniwersalizmie, trochę żartem (jak robi to Adam Ostolski) można mówić tu o 'orygeneizmie', choć sprowadzanie chrześcijańskiego uniwersalizmu tylko do tej jednej postaci byłoby strasznym uproszczeniem. Mieć korzenie, nie znaczy też, że radykalny inkluzywizm jest chrześcijański (jeden z projektów, którym się w tej chwili zajmuję, dotyczy inkluzywizmu inspirowanego myślą Islamu). Radykalny inkluzywizm, choć politycznie - szczególnie w dzisiejszej Polsce - lokuje się na lewicy, nie czuje się tam tak zupełnie 'u siebie'. RU nie ma nic (no dobrze - ma bardzo niewiele) wspólnego z marksizmem - bliżej mu do poszukiwań niemarksistowskiej lewicy Roberto Mangabeira Ungera. Choć w najbliższych wyborach - z przekonaniem zagłosuję na partię Razem - RU nie jest w programie żadnej z istniejących (w Polsce i poza) partii politycznych. Najbliżej z RU flirtował chyba program wyborczy dla Warszawy Joanny Erbel, ale nawet tam inspiracje były dość luźne.
RU zakłada (chybotliwą) nieskończoność wszechświata, zakłada jego ruch i rozwój (tak, zakłada jego rozwój, zalicza się więc politycznie do sił postępu) poprzez kolejne fazy namnażania oraz przyłączania. Idea imperialna (ale nie imperializm) jest - potencjalnie - interesującym źródłem inspiracji. RU nie zakłada jednak jedności, nie zakłada unifikacji - ponieważ RU jest projektem, który intelektualnie jest testowany w mieście - fundamentalnymi dla niego są pojęcia infrastruktury, interfejsu oraz odstępu. Ów odstęp - zarówno czasowy jak i przestrzenny - pozwala mu w istocie istnieć, pozwala mu być czymś więcej niż tylko kolejnym wcieleniem 'polityki magmy', fiksacji asamblażem. Odstęp / void są fundamentem istnienia nieskończonego wszechświata (odstęp zakłada bowiem, że istnieje coś, od czego coś innego jest odległe). Infrastruktura | interfejs pozwalają komunikować się ze sobą różnym bytom, równocześnie utrzymując tych bytów oddzielne istnienie i gwarantując im rozwój. Infrastruktura | interfejs jest mostem przerzuconym przez pustkę i tarczą chroniącą przed nicością.
Społecznie RU zakłada niekończące się starania by każdy i każda mogła w pełni wykorzystywać (ku swojej satysfakcji i pożytkowi innych) potencjał. Jest więc to projekt nawet jeśli nie pełnego zatrudnienia, to likwidacji bezrobocia jako stanu 'nieprzydatności'. Nikt nie jest odpadem. By taki projekt był możliwy do realizacji konieczne jest odrzucenie 'płaskiego' i jednowymiarowego sposobu wartościowania ludzkiej pracy i działalności, jaki proponuje pieniądz i rynek. Ekonomicznie jest więc RU projektem, który nie tylko odrzuca kapitalizm (jako system akumulacji nierówności), ale odrzuca rynek, jako mechanizm wymiany nadwyżek. Odrzuca też - co oczywiste - pieniądz. RU nie cofa się do przedkapitalistycznych struktur, nie jest regresem, lecz raczej z nadzieją patrzy na możliwości komunikacji i współdziałania jakie stwarza najnowsza technologia. RU jest skupiony na sprawczości. Akumulacja sprawczości zamiast akumulacji kapitału. (Miejska) re-industrializacja jest częścią RU, lecz - co chyba w świetle powyższych uwag powinno być jasne - nie po to by ratować kapitalizm, lecz dlatego, że re-industrializacja (inspirowania ekologią przemysłową) jest oparta na współdziałaniu i gospodarce daru. Jeśli kapitalizm ('biznes') zakłada niesymetryczną alokację władzy i kapitału, 'fabryka' mobilizuje cały swój potencjał by wytworzyć produkt (RU jest zadłużona u Jungera z jego ideą 'totalnej mobilizacji'). Politycznie RU skupia się na jednoczesnym włączaniu każdego i każdej w procesy podejmowania decyzji i ich egzekucji (poprzez wpięcie w Interfejs | Infrastrukturę) przy zagwarantowaniu możliwości 'odpięcia' i schronienia ucieczki. RU jest ideą totalną która chroni przed totalitaryzmem. Demokracja - czy w swej wersji przedstawicielskiej czy radykalnej - jest dla RU jedynie namiastką prawdziwie inkluzywnej polityki. RU chciałaby 'demokracji czynu i życia' zamiast demokracji słowa. W kontekście napływającej do Europy fali uchodźców RU jest za ich pełnym ugoszczeniem (gdzie gościna nie oznacza tolerancji, lecz admirację) - przy jednoczesnym działaniu na rzecz zakończenia konfliktu w Syrii, tak - by jeśli chcą - mogli do swoich domów wrócić. RU jest za kontrolą przepływu kapitału przy jednoczesnym braku jakichkolwiek barier dla przepływu ludzi. RU o mieście i architekturze mówi o tym, że 'more is better', że nie 'albo - albo', lecz 'i to i tamto' (więcej pisałem na ten temat we wspomnianym wyżej tekście we Władzy Sądzenia).
Jest więc Radykalny Inkluzywizm projektem radykalnym, może trochę utopijnym, może trochę szalonym. Tylko takimi projektami warto się jednak zajmować. Czego i Wam życzę. Dobranoc.
CDN