Ten przydługi wstęp prowadzi do przykrótkiej notki głównej.
Z jedne strony wspomniany wyżej WO uznał a priori, że ja i kilka innych osób będą na Razem kręcić nosem, z drugiej portal Socjalizm Teraz rzeczywiście zarzuca brak 'radykalizmu' tej partii, z trzeciej zaś, pojawiają się głosy ludzi z prawicy, że fajnie, że powstała wreszcie lewicowa partia bardziej skupiona na sprawach socjalnych, niemal zupełnie ignorująca tzw. sprawy światopoglądowe. Nie jest to do końca prawdą, bo jest w programie Razem jasno określony stosunek do kwestii antykoncepcji i aborcji, prawdą jest jednak ustawienie tych kwestii bardziej jako problemu społecznej i ekonomicznej nierówności, niż wojny kulturowej. Co fanatycznych katolików oczywiście do Razem to i tak skutecznie znięchęci, lecz dla 'katolewu' Razem zostawia w swoich szeregach - moim zdaniem - całkiem sporo miejsca. Ten inkluzywny charakter Razem powoduje, że nawet ludzie o - jak sądziłem - republikańskich i liberalnych poglądach zaczynają na tę partię patrzeć z sympatią i nadzieją, jako na siłę zainteresowaną żywotnie wyrównywaniem nierówności społecznych, demokratyzacją oraz emancypacją marginalizowanych warstw społecznych (ja sam uważam się za nie-marksistowską, post-chadecką lewicę i - jak na razie - 'razemiacy' nie mają z tym problemu). Nie ma więc co się obrażać i wszystkich wyrażających się o partii pozytywnie - bez znaczenia, jakie są ich intencje - należy (moim zdaniem) witać z radością. 'Fałszywych przyjaciół' też. Nie ma co na dzień dobry odrzucać potencjalnych sympatyków czy sojuszników. Warto jednak (znów - moim zdaniem) zastanowić się nad generalną taktyką i strategią polityczną mojej nowej partii.
Mój przyjaciel PK zwrócił mi wczoraj uwagę, że w programie Razem w zasadzie nie pada słowo 'zmiana' i że brak jest w jej przekazie (a przekaz w technologii demokratycznej polityki - zdaniem PK - jest wszystkim) elementów 'nowoczesności'. Zaraz przyjdzie Balcerowicz-Petru z swą NowoczesnaPL i 'aspirujący' elektorat zainteresowany modernizacją Polski sobie zabierze. Podobnie 'zmiany' domaga się elektorat Kukiza. Razem odwołuje się oczywiście przede wszystkim do tych, którzy w obecnej Polsce nie mogą sobie znaleźć miejsca na dobre życie, wchodzi więc na pole pozostawione przez SLD oraz konkuruje z PiSem. Czy jednak znaczy to, że - co tak bardzo podoba się WO - powinna stać się partią odwołującą się do 'złotych czasów socjaldemokracji'? Czytając program Razem wyraźnie widać 'etatystyczne' skrzywienie - to państwo jest głównym egzekutorem proponowanych reform. Oczywiście odbudowa instytucji państwa ma dziś fundamentalne znaczenie, ciekawe jest jednak, że wbrew polityce Podemos czy SYRIZA, Razem stosunkowo mało nadziei pokłada w samoorganizującym się społeczeństwie. Oczywiście rozumiem skąd to się bierze - za Razem nie stoi ani ruch oburzonych, ani milionowe manifestacje. Mimo tego jednak, trochę szkoda, że anarchosyndykalizm jest w Razem niemal nieobecny (choć fascynacja Muszynianką pokazuje właściwy kierunek).
Wydaje mi się bowiem, że ów inkluzywny charakter jest siłą taktyki Razem - chcemy silnego, socjalnego państwa, ale chcemy też, by się ono 'posunęło' i zrobiło miejsce saoorganizującemu się społeczeństwu - związkom zawodowym, spółdzielniom. Nie jestem też pewien, że nie powinniśmy o przyszłości po-kapitalizmie mówić... Może rzeczywiście nie trzeba o tym pisać w programie partii, wydaje mi się jednak, że ta debata o przyszłości jest potrzebna. Jak przypomniał mi PK - Janek Sowa słusznie twierdzi, że w odwoływaniu się do przeszłości z konserwatystami nie wygramy... (nie do końca się zgodzę, bo bez zrozumienia historii, szczególnie początków kapitalizmu, trudno jest dziś z kapitalizmem walczyć). Debata czy rozmowa o tym 'dokąd zmierzamy', jeśli traktowana jako 'rozpoznawanie horyzontu', jest moim zdaniem kluczowa zarówno dla 'aspirujących' potencjalnych zwolenników partii jak i dla jej 'zdrowia intelektualnego'. Świat się zmienia i wszyscy to wiemy lub czujemy - odwołanie do socjaldemokratycznej przeszłości to o wiele za mało. Nie jesteśmy w stanie przyszłości przewidzieć, ale - jako partia polityczna - powinniśmy aktywnie w budowaniu przyszłości uczestniczyć. Kapitalizm się kończy - pytanie co nadejdzie po nim, czy jakiś autorytarno-feudalny model oparty o 80 najbogatszych rodzin na świecie, kontrolujących niemal wszystkie zasoby i kanały komunikacji, czy też model rozproszonej kontroli i bogactwa, model odwołujący się do 'komunistycznego horyzontu' (jakkolwiek by to w uszach współczesnych Polaków przerażająco nie brzmiało).
Tym co mnie do Razem zaprowadziło jest z jednej strony etyczna niezgoda na ekskluzywny model społeczno-gospodarczy, z drugiej przekonanie o fundamentalnie nowoczesnym i modernizującym programie tej partii. I tak chciałbym o Razem myśleć i pisać - z jednej strony o tym, że nikt nie jest samotną wyspą i że mamy obowiązek dbać i troszczyć się o naszych sąsiadów, naszych braci i siostry (w taki sposób - jako troskę o znajomych i znajome, o 'rozszerzoną', republikańską rodzinę - przedstawia się sukces ostatniego referendum w Irlandii zrównującego w prawach osoby hetero i homoseksualne), z drugiej strony, że to właśnie Razem (jako My-wszyscy) mamy największą szansę zmodernizować Polskę i ochronić nas wszystkich przed koszmarem nowego feudalizmu.
Związek pomiędzy emancypującą demokratyzacją a modernizacją zapisałbym jako 'infrastruktura/interfejs' (w uzupełnieniu pojęcia 'granica/instytucja', którego używałem w 'Dziurach w Całym'), ale o tym to już w kolejnej notce.