contact me:
KRZYSZTOF NAWRATEK
  • Home
  • about
  • news
  • blog
  • books
  • other words

795. OSSA KRK 2015

7/20/2015

4 Comments

 
Ostatni tydzień byłem w Krakowie, jako prowadzący / tutor na warsztatach dla polskich (najlepszych z najlepszych... a w każdym razie takich, którym się chce) studentów architektury. Warsztaty odbywają się - jeśli dobrze rozumiem - cyklicznie, dwa razy w roku, w różnych miejscach Polski. Mają długą historię, ale dla mnie był to tak naprawdę pierwszy z nimi kontakt. Pamiętam co prawda, że były kiedyś w Gliwicach, ale nie brałem w nich udziału. Była to więc moja pierwsza - i jak podejrzewam ostatnia - OSSA. Brzmi to trochę dramatycznie, ale wcale takie nie jest. Nic złego się w Krakowie nie zdarzyło - po prostu nie bardzo z polskimi studentami architektury do siebie pasujemy. Zamiary jednak mieliśmy dobre, nie ma więc powodu by czuć do siebie dziś niechęć. To trochę jak z randką w ciemno - romansu z tego nie będzie, ale wciąż możemy się zaprzyjaźnić...
OSSA KRK 2015 zaczęła się od trzech wykładów. Najpierw Dorota Jędruch w bardzo dobry sposób przybliżyła problemy buntu i sprzeciwu w architekturze, potem ja mówiłem o tym co zawsze, a na końcu Francesco Marullo opowiadał o początkach architektury przemysłowej w Detroit. Jak na Włocha przystało, ramę teoretyczną jego wykładu stanowiła perspektywa operaistyczna, problem w tym, że bardzo niewielu słuchaczy miało pojęcie o czym on do nich rozmawia. Z jednej strony nie można mieć do studentów architektury pretensji, że nie mają pojęcia o teorii walk robotniczych, z drugiej jednak strony, ten brak zainteresowania teorią widać było niemal na każdym kroku. Jak zawsze powtarzam - architekci nie powinni udawać filozofów, lecz brak zaangażowania w teorię skutkuje brakiem języka, brakiem aparatu pojęciowego by o architekturze w sensowny (sensowny z mojego punktu widzenia) sposób mówić. Po raz kolejny przywołam prosty przykład - wszyscy oczywiście posługują się podziałem na przestrzenie prywatne, półprywatne, półpubliczne i publiczne, ale gdy zapytałem czy wiedzą skąd się ten podział bierze i czy ktokolwiek czytał Newmana odpowiedzią było milczenie. To bezkrytyczne przyjmowanie określonych ram pojęciowych powoduje, że architektura zostaje sprowadzona albo do rozwiązywania postawionych przez inwestora / klienta / wykładowce zadań; albo też do efemerycznych gestów, często usprawiedliwianych czy uzasadnianych ich otwartością. Architektura jest więc albo zorientowana na obiekt, albo na performance. Nie twierdzę, że jest w tych podejściach coś złego - twierdzę, że nie wyczerpują one wszystkich możliwości jakie niesie ze sobą architektura*.
W Krakowie zdecydowanie dominowała perspektywa przedstawienia / akcji, uzupełniana produkcją przedmiotów. Bardzo ciekawym przykładem była grupa ZaDarmo. Punktem wyjścia dla ich pracy było z jednej stronie 'zapomnienie' na moment o istnieniu pieniądza (pod hasłem 'nie było Fenicjan') z drugiej strony krytyczna refleksja nad komercjalizacją przestrzeni miejskiej - ze szczególnym uwzględnieniem Krakowa. Najbliżej chyba projekt tej grupy można zobaczyć jako rodzaj bachtinowskiego karnawału - zabawy, która w 'niepoważny' sposób pokazuje, że inny świat jest możliwy. Z jednej strony logika wymiany została zastapiona logiką daru, z drugiej projekt pokazał, że bardzo wiele działań jest wciąż możliwych poza logiką zysku. Zaskakująca była krytyka, z jaką się ten projekt spotkał (że jedynie zamienia to co kapitalistyczne na 'dawane', że banalizuje kwestie prywatyzacji przestrzeni, nie dostrzegając, że prywatyzacja wytwarza również to co publiczne - darmowe toalety czy wifi w centrach handlowych). Moim zdaniem na każdy postawiony zarzut projekt dawał odpowiedź, jednak studenci którzy go wykonali nie posiadali języka, by te odpowiedzi wypowiedzieć.
Ciekawie potoczyła się praca w 'mojej' grupie - lecz efekty również potwierdzają powyższą obserwację. Grupa w pewnym momencie zaproponowała projekt dla uchodźców z Syrii, co okazało się zbyt polityczne dla kilkorga studentów. Zamiast jednak zmuszać ich do zaakceptowania 'syryjskiej' propozycji lub też szukać pomysłu mniej politycznego, zaproponowałem 'wielogłos'. Pojawiły się więc trzy projekty ('trzy głosy'), które zostały umieszczone wewnątrz meta-narracji opowiadającej o konflikcie w grupie. Co ciekawe, podobno pojawiły się plotki, że ja inspirowałem i wzmacniałem konflikt; a przy prezentacji pojawił się zarzut, że owe głosy były w istocie niesprzeczne i że można było je ujednolicić.
Zarówno te plotki (pozbawione podstaw) jak i zarzuty wskazują na zadziwiającą tęsknotę za jednoczącą, niekontrowersyjną narracją. Dwadzieścia pięć lat opowieści o kompromisach (na przykład tzw. 'kompromisie aborcyjnym') zrobiło swoje. Owo marzenie o jedności i niekonfliktowości potwierdzają też znany pogląd o radykalnym konformizmie polskiej młodzieży. Z mojej perspektywy projekt wykonany przez 'moją' grupę był ciekawą próbą wielogłosowej, inkluzywnej perspektywy w jakiej można uprawiać architekturę. Różne głosy nie wchodzą ze sobą w konflikt, lecz stają się częścią większej opowieści. Tę operację należałoby następnie powtórzyć kontynuując ten projekt poza same warsztaty - wkładając go w szerszą narrację dialogu pomiedzy różnymi aktorami. Oczywiście ta perspektywa ma swoje ograniczenia, ale na podstawie podjętej próby myślę, że jest ona bardzo obiecująca (bardziej niż myślałem). Zmusza do wymyślania nowego języka i nowych pojęć, ale daje szansę wyjścia poza obiekt / performance. Mam nadzieję, że przynajmniej dla kilku uczestników/uczestniczek warsztatów to co zrobiliśmy będzie pretekstem do głębszej refleksji i dalszego rozwijania dyskutowanych wątków.
Reasumując - to był interesujący ale jednak dość samotny tydzień (nie liczę tu spotkań z krakowskimi przyjaciółmi - również nowymi, te spotkania i dyskusje były super!). Zapewne jest w tym dużo mojej winy, jak wiadomo jestem opryskliwym i nieprzyjemnym człowiekiem, więc nikt nie chciał sobie psuć wieczoru i próbować ze mną rozmawiać. Mimo wszystko trochę szkoda.

___
* Sporo dobrego zrobił wykład Joanny Erbel - ANT wydaje się dość strawny dla studentów architektury i dość łatwy do zrozumienia i zaadoptowania.

4 Comments
goskmichael link
7/21/2015 08:19:26 am

Boję się, że odpowiedź na pytanie dlaczego polscy studenci nie mówią, nie wdają się dyskusję i nie przychodzą rozmawiać jest boleśnie prosta - na polskich uczelniach generalnie nie praktykuje się dyskusji i prezentacji swoich projektów w szerszym gronie (poza dyplomami i pracą z niektórymi prowadzącymi), a rozmowy pomiędzy studentami sprowadzają się zwykle do krótkich konstatacji typu "dobra wizualizacja/słaba wizualizacja". Oczywiście są też inne przyczyny, których nie sposób szybko wymienić. Rzeczywiście zastanawiający jest u studentów brak politycznego zdania, chyba że są to hasła dotyczące posiadania (typu "kto pracuje, to ma") lub poglądy dość naiwne. Poza tym zwykle nikt nie chce się wychylać światopoglądowo. Przy podkręconym tempie działania, praktyka działań wydziałowych przypomina wyścig szczurów - to, co mogłoby być wartością dodaną, wynikającą z twórczej atmosfery spotkania różniących się ludzi, staje się często 'niepotrzebnym kosztem'. Same studia wydają się pędzeniem w nieznanym kierunku...
Żeby nie być gołosłownym przytoczę dość luźno słowa, które padły kiedyś w trakcie zajęć semestralnych z ust mojego prowadzącego - "pamiętajcie, że działanie na swoją korzyść to nie tylko działanie na plus dla siebie, ale również działanie na szkodę innych"(lub podobnie). Na ile był to realny pogląd, a na ile jedynie cyniczny żart.. nie umiem stwierdzić, z tego co jednak pamiętam brzmiało to dość poważnie. Na koniec jednak, jako osoba z gruntu asekuracyjna, dodam, że być może jest to tylko moje, smutne widzenie tej sprawy. Bez jakichkolwiek wahań natomiast, przecząc przy okazji negatywnym plotkom, jakoby ktokolwiek kogokolwiek podburzał, dziękuję za warsztaty, w trakcie których padło wiele ważnych, odtruwających moje myślenie, słów. Przyjemnością było mieć możliwość pracować w grupie takiego tutora.

Reply
bzimnoch
7/23/2015 03:43:03 am

Paradoksalnie myślenie architektoniczne nie jest czymś czego studenci oczekują na warsztatach. Oczekują odmiany od uczelni. Dużo rozmawiałam z jednym absolwentem i doszlismy do wniosku, że my z wyższych rocznikow szukamy architektury, konkretów. Wiekszość studentów ossy jeszcze nie poznala tego potencjału i schodzi na tematy poboczne czy siega po moze bardziej artystyczne środki wyrazu, coś pozornie łatwiejszego, pozornie ciekawszego? Albo właśnie oczekiwanego. Niewiem w czym problem ale ja odczuwam niedosyt projektowy. Moze ossa czy tego typu działania powinny być rozbijane na poziomy - inżynierski (bardziej warsztatowy, skupiony na formie przekazu informacji) i magisterski (skupiony na informacji, którą można przekazać; teorii?). Ale z drugiej str to ci młodsi na warsztatach uczą się też od nas z magisterki sporo... Ale co z nami?

Gdyby Pana grupa zaprezentowala wasz projekt pozytywniej to by było ciekawie. Super był pomysł na pokazanie rozbieżności dróg myślowych, haosu pracy. Podobno proces jest ważniejszy od efektu. Więc zgadzam się, że szerszy dialog byłby wskazany ale już nie o metodyce pracy ale o projektach.*

Myślę, że warto przypomnieć również debatę blokblog, która skupiła się na krytyce poszczególnych wykładowców, wydziałów. Pan skupia się na zauważeniu problemu polskich studentów. Może to pokazuje ogólny problem całego systemu.
Z mojej perspektywy - studentki, niedługo absolwentki - widzę, że stopień inżynierski pozwala nam na zapoznanie się z programami, wykłady są bardzo ogólnikowe, wprowadzające. Oczywiście studia to tylko baza do dalszego edukowania się. Ale praktycznie nie ma na to czasu a nawet sił. Skutkiem jest to, że obecni inżynierowie architekci są dobrymi rzemieślnikami jeśli chodzi o wykonanie projektu czy wizualizacji.** Teoria "leży".Nieukrywam, że zauważam wpływ pochodzenia na te tendencje rzemieślnicze i projektowanie oparte na odtwórczości (niestety). Wybór studentów opiera się głównie na rysunku - którego może nauczyć się każdy. Na architekturę nie trafiają ludzie z najlepszymi wynikami matur i niekoniecznie z wykształconych rodzin. Nie jest to elitarny kierunek. Jednostki mające tendencje do `teorii` nie są wspierane przez wydziały. Więc trudno oczekiwać, że polscy architekci powinni mówić. W tej chwili widząc po tendencjach, chciałabym czasem by zamilkli na pare lat. :D

*Po raz kolejny odczuwam, że polscy studenci (ja również) nie potrafią prezentować i wypowiadać się. Miałam okazje być na wymianie w Turcji, byłam bardzo zaskoczona poziomem każdej wypowiedzi - może to być skutek licznych dyskusyjnych zajęć (wykłady zdarzaly się sporadycznie). Przykładem mogą być też liczne monologi wygłaszane przez uczestników debaty podczas ossy czy w innych momentach...
** Takie tendencję widzę w Białymstoku. Wydział daje duże możliwości rozwoju, głównie w programach, technologiach. Jeżeli chodzi o pracę naukową jest już gorzej. Asystenci nie są zatrudniani. Ale widocznie studentom to nie przeszkadza bo zaczynają pracę wcześnie, robią świetne wizualizacje. Zarabiają. Na ossę w tym roku przyjechały 2 osoby - to pokazuje skalę zainteresowania jakimiś dodatkowymi działaniami na WA PB ;) A może właśnie to jest zdrowa proporcja teorii i praktyki?

Reply
Krzysztof Nawratek
7/23/2015 04:43:01 am

Chciałbym mocno podkreslić, że nie chciałbym by ta notka była odczytywana jako jakaś straszna krytyka polskich studentów czy polskiej edukacji architektonicznej. Oczywiście mam na ten temat pewne intuicje, ale one biorą się z tego co pamiętam sprzed 12 lat + tego co obserwuje pracując ze studentkami z Polski, które były u nas na Erasmusie + tygodnia na OSSA. To zbyt mało, by się poważnie na ten temat wypowiadać. Przy okazji - chciałem dokonać samokrytyki - bardzo żałuję, że nie zostałem do końca debaty blokblog. Byłem zmęczony (wyszedłem o 23tej) a dyskusja dryfowała w kierunku 'narzekań' na poszczególne wydziały i wykładowców, ale mimo wszystko powinienem zostać do końca.
Wracając do powyższej notki i komentarzy - po pierwsze chciałem byśmy wszyscy poważnie dyskutowali czym architektura jest i jaka jest jej przyszłość. Do robienia wizualizacji a nawet rysowanie projektów technicznych nie potrzeba wyższego wykształcenia (widać, że model boloński to zło). Po drugie chciałem pokazać, że teoria jest narzędziem - nie jest fanaberią, nie istnieje w oderwaniu od praktyki lecz jest narzędziem, które praktykę umożliwia. Polscy i nie tylko studenci akceptują (w większości) bez mrugnięcia okiem określoną teoretyczną perspektywę, co powoduje, że produkują bardzo określony rodzaj projektów.
Trochę żartem powiem, że jedyna OSSA na którą mógłbym chcieć przyjechać to taka, w której myślenie byłoby najważniejsze, która polegałaby bardziej na seminariach niż warsztatach, która produkowała by raczej raporty, manifesty czy eseje ilustrowane przez gesty projektowe :)

Przerażająca jest uwaga o wyścigu szczurów - mam nadzieję, że raczej prędziej niż później zorientujecie się, że w takich systemie wygranych jest bardzo niewielu (przede wszystkim są nimi pracodawcy) a przegranymi jesteście niemal wszyscy... no ale to już jest dyskusja polityczna, której większość z Was stara się unikać :-P

Reply
bximnoch
7/24/2015 10:03:59 pm

Nic tylko trzeba się zgodzić z Panem

Reply

Your comment will be posted after it is approved.


Leave a Reply.

    Archives

    November 2018
    May 2018
    December 2017
    November 2017
    October 2017
    August 2017
    March 2017
    January 2017
    December 2016
    November 2016
    October 2016
    September 2016
    August 2016
    July 2016
    June 2016
    May 2016
    April 2016
    March 2016
    February 2016
    January 2016
    December 2015
    October 2015
    September 2015
    August 2015
    July 2015
    June 2015
    May 2015
    April 2015
    March 2015
    February 2015
    January 2015
    December 2014
    November 2014
    October 2014
    September 2014
    August 2014
    July 2014
    June 2014
    April 2014
    March 2014
    February 2014
    January 2014
    December 2013
    November 2013
    October 2013
    September 2013
    August 2013
    July 2013

    Categories

    All
    Marginalia
    Wyprodukować Rewolucję

    RSS Feed

Proudly powered by Weebly