Paradoksalnie, łatwiej pomyśleć radykalny inkluzywizm jako projekt architektoniczny czy urbanistyczny, niż jako projekt czy ideę polityczną. Miasto czy budynek, pozwala współistnieć różnym aktorom obok siebie - wciąż używają oni tej samej przestrzeni, ale albo czynią to w innym czasie, albo użytkują ją w różny sposób, zachowując swą odrębność i tożsamość (radykalny inkluzywizm w żadnym razie nie jest wizją nowego totalitaryzmu). W najbardziej dosłowny sposób, stają się pluralistyczną całością. Piszę 'paradoksalnie', bo jedną z inspiracji RI jest 'narracja konkretna' Lecha Merglera. Idea, która pozwoliła zebrać wokół konkretnych problemów (przestrzennych, fizycznych, miejskich) ludzi od (radykalnej) lewicy do radykalnej prawicy; okazała się niewystarczająca (a może po prostu Lech nie potrafił/nie chciał jej zastosować?) gdy trzeba było budować byt polityczny. Wystarczyło entuzjazmu na chwilę, na poprzednie wybory samorządowe, ale dziś przykład dzielących się (coraz bardziej) miejskich aktywistów w Poznaniu jest obrazem dramatycznie smutnym.
Mimo wszystko wciąż wierzę, że warto próbować pomyśleć (na początek) taki model polityki, którego motorem nie jest konflikt (również nie 'walka klas') lecz łączenie i współpraca. I bynajmniej nie mówię tu o jakiejś ckliwej wersji 'polityki miłości', lecz o heroizmie budowania włączającej a równocześnie szanującej odrębności narracji. Znów najłatwiej użyć metafory przestrzennej - narracja taka jest płaszczyzną, która przecina/łączy różne bryły. Mamy więc tu do czynienia z różnymi wymiarami - narracja radykalnego inkluzywizmu nie rości sobie pretensji do włączenie wszystkiego w całości, a jedynie (aż?) do tworzenia płaszczyzny / ramy w której wszystko się mieści. RI znajduję się gdzieś poza dychotomią liberalizm-totalitaryzm.
Mam nadzieję, że spłyną teksty, które będą miały odwagę pomyśleć niemożliwe - zapewne część będzie nawiązywać do odkrywanej dziś spinozjańskiej wielości, mam nadzieję, że pojawią się również teksty czerpiące z religijnych narracji uniwersalistycznych (nie tylko odwołujących się do Orygenesa, wychodzące daleko poza chrześcijaństwo). Mam nadzieję, że więcej będzie tekstów traktujących pierwszą część CfP poważnie, nie uciekających w 'niedasię', w pewne asekuranctwo części drugiej - choć oczywiście, krytyczny namysł nad warunkami RI jest konieczny, jest niezbywalną częścią poważnego namysłu nad problemem. Oczywiście zdaje sobie z niebezpieczeństwa 'faszystowskiego' potknięcia - oskarżenia o flirt z faszyzmem pewnie się pojawią (być może również o flirt ze stalinizmem), niebezpieczeństwo nie powinno nas jednak zniechęcać do myślenia. Dziś przecież nie zakładamy partii opartej o 'ideologię' radykalnego inkluzywizmu, dziś za wcześnie jeszcze na myślenie w kategoriach politycznej praxis - chyba, że przyjmiemy za swoją deklarację Laibach (swoją drogą, mam nadzieję, że ktoś napiszę dla nas również o nich): "Politics is the highest and all embracing art, and we who create contemporary music [or art, or architecture - kn], consider ourselves politicians."