contact me:
KRZYSZTOF NAWRATEK
  • Home
  • about
  • blog
  • TEXTS/RECORDINGS

751. czy można dziś zbudować post-kapitalizm? (na przykład w Warszawie)

4/18/2014

9 Comments

 
“W walce o zdobycie władzy, jedyną bronią proletariatu jest organizacja"  Włodzimierz Lenin
"W rzeczywistości Lenin twierdzi, że pytanie o organizacje jest mniej ważne, niż te dotyczące programu i taktyki" Antonio Negri

Thomas Pikkety w najważniejszej (jak twierdzą niektórzy) książce ekonomicznej ostatnich lat argumentuje za wprowadzeniem globalnych podatków od dochodów oraz od bogactwa - dla ludzi których dochody przekraczają pięćset tysięcy dolarów rocznie, a majątek przekracza milion dolarów. Podatek od dochodu powinien - jego zdaniem - wynosić ponad 80%, a podatek od bogactwa (w zależności od wielkości tego bogactwa) 1% lub 2%. Pamiętam, jak kiedyś dawno na swoim starym blogu argumentowałem za podatkami w wysokości 90% i jak większość to strasznie oburzało. Z etycznej i społecznej perspektywy, pomysł Pikkety'ego jest jednak oczywiście słuszny, Pikkety dowodzi również jego niezbędności dla prawidłowego funkcjonowania gospodarki - i ja mu wierzę. Problem polega jednak, z czego wszyscy zdają sobie sprawę - na niemożliwości wprowadzenie takich rozwiązań w skali globalnej. Wracamy więc do starego pytania - czy możliwy jest nie-neoliberalizm (pozostańmy na razie w takiej negatywnej formule, zamiast używać strasznych słów takich jak 'socjalizm' czy - bogini broń - 'komunizm') w jednym państwie? A nawet (w świetle zbliżających się wyborów samorządowych w Polsce) w jednym mieście? Czy Joanna Erbel, gdy zostanie prezydentką Warszawy, będzie mogła rzeczywiście coś zmienić, czy - jak argumentują niektórzy nasi przyjaciele z radykalnej lewicy - będzie ubezwłasnowolniona globalnym systemem, który nie pozwala na żadne eksperymenty? To, że wszyscy jesteśmy przez wielki kapitał szantażowani jest oczywiste - 'bądźcie grzeczni, bo pójdziemy sobie gdzie indziej', pytanie brzmi - czy ten szantaż musi być skuteczny?
Na poziomie państwa najprawdopodobniej nie - przykład Chin (przy wszystkich oczywistych zastrzeżeniach) pokazuje, że zamiast się zadłużać (co zrobiła na przykład PRL), można pozwolić kapitałowi działać na własnym terytorium, trzymając jednak 'palec na cynglu'. Chiny w każdej chwili mogą znacjonalizować wszystko co się w Chinach znajduje, a niewymienialność Juana daje temu państwu trochę łagodniejsze narzędzie by nie dać się globalnemu kapitałowi (tak do końca) szantażować. Przykład chiński jest o tyle ważny, że pokazuje - mimo wszystko - ważność polityki i jej dominację nad ekonomią. To polityka i państwo tworzą warunki, w jakich działa gospodarka. Jak pisał Polanyi: "Droga do wolnego rynku została otwarta i utrzymywana przez olbrzymi wzrost i ciągłe zaangażowanie centralnie zarządzanego i kontrolowanego interwencjonizmu". Nawet działania rządu Orbana na Węgrzech również - przy pełnej świadomości, że usiłuje on budować 'narodowy neoliberalizm', na dodatek najwyraźniej pod protektoratem rosyjskich oligarchów, nie jest to więc model którego byłbym zwolennikiem - pokazują
częściową skuteczność tego typu działań.
Tu dygresja - pieniądze dają władzę. To jest oczywiste i fakt, że nawet w 'ojczyźnie światowej demokracji", możemy raczej mówić o rządach oligarchii, niż o prawdziwej demokracji, tylko ten fakt potwierdza. Jednakże, ta zależność nie jest wcale bezpośrednia - szczególnie w dzisiejszym globalnym świecie, łatwo możemy sobie wyobrazić model, w którym bogacze tego świata zostają 'zaduszeni', bo 99% zaczyna funkcjonować w sieci wymiany produktów i usług tworzonych etycznie i z poszanowaniem praw i zysków pracowników - czyli w rodzaju światowej eko-spółdzielni. Wszystkie pieniądze w bankach świata są bezużyteczne, jeśli nie można ich użyć. Sednem neoliberalizmu, jest zniesienie wszelkich zabezpieczeń przez swobodnym przepływem globalnego kapitału - po to, byśmy nie mogli się ukryć na chronionym terytorium, w przepisie broniącym standardu życia czy poszanowanie kulturowych wartości. Dlatego najpierw ACTA a dziś TTIP są tak groźne. Dlatego marzący o 'prawdziwym kapitalizmie' wyznawcy i wyborcy Krula są typowymi 'pożytecznymi głupcami', którzy sami budują sobie drogę do niewoli.
Czy można więc z kapitałem wygrać?
Czy istnieje jakakolwiek szansa, by oprzeć się temu szantażowi globalnego kapitalizmu na poziomie miasta?
W najnowszym numerze Environment and Planning D: Society and Space jest zamieszczony bardzo interesujący artykuł 'The right to infrastructure: a prototype for open source urbanism'. Kilka wątków tego tekstu wydaje mi się interesujących w kontekście tej notki. Po pierwsze,
Alberto Corsin Jimenez używa pojęcia 'prototyp', które można przecież przyjąć do opisu miasta jako takiego. Pisałem o tym w 'Miasto jako idea polityczna', ale nie jest to żadna wiedza tajemna - miasto jest zawsze niedokończonym projektem, zawsze jest w wersji beta. Miasto jako prototyp z jednej więc strony wprowadza ciągłe poczucie niepewności (co znów nie jest niczym niezwykłym), z drugiej znosi z autorki/autorek 'projektu' częściową odpowiedzialność. "Nie działa? Wciąż przecież jesteśmy w fazie testów...". Jimenez tworzy bardzo interesującą teoretyczną konstrukcję, pisząc, że prototyp to "więcej niż wiele, ale mniej niż jedno" - tworzony jest bowiem przez wszystkich, którzy chcą, a co ważniejsze prototyp może otwiera wciąż nowe ścieżki rozwoju ("więcej niż wiele"), lecz nigdy nie staje się skończonym produktem ('beta wersja' - "mniej niż jedno"). Ta otwartość prototypu wiąże się z operowaniem w swego rodzaju 'szarej strefie' - na poziomie miasta czy dzielnicy mamy do czynienia z działaniami, które albo są wprost nielegalne, lecz są tolerowane przez władze (Jimenez wspomina o powstających w Madrycie ogrodach organizowanych i zarządzanych wspólnie - co jest w tym mieście nielegalne), albo istnieją na pograniczu legalności - jak wiele skłotów czy efemerycznych interwencji miejskich. Jakiekolwiek eksperymentowanie odbywa się właśnie w tej epistemologicznej szarej strefie - musimy zakładać nieoczekiwany wynik, by rzeczywiście móc mówić o eksperymencie. Mechanizm tworzenia strefy eksperymentu opiera się więc na 'naturalnej' wolności, którą posiadają miejscy aktorzy (zarówno pojedynczy ludzie jak i organizacje) oraz na powstawaniu swego rodzaju 'błony ochronnej' (czyli zaproponowanej w 'Dziurach..." granicy/instytucji), która wyłącza - do pewnego stopnia i na jakiś czas - dane terytorium czy dane działania - z tego co legalne, przewidywalne i 'normalne'. Stworzenie enklawy nie jest jednak wystarczającą przesłanką by można było mówić o rzeczywiście istniejącym polu eksperymentu.
Można zadać pytanie - jaka jest różnica pomiędzy Majdanem a Occupy? Dlaczego Tahrir Square obalił (przynajmniej na chwilę) tyranię, a miliony oburzonych na ulicach i placach Hiszpanii - nie? Myślę (i wiem, że to straszne uproszczenie), że istniały dwie podstawowe różnice - Majdan i Tahrir miały (wypracowały) klarowny przekaz i polityczny cel - obalić tyrana. Ten 'liberalno demokratyczny' cel znacznie łatwiej powoduje rezonans mediów niż cel, który podważałby fundamenty naszego liberalno-demokratycznego świata, cel, którego bali się sformułować sami protestujący. Drugą różnicą jest kontekst - słabość lub siła 'wroga'. Mubarak czy Janukowycz byli słabi - neoliberalny kapitalizm ma się wciąż bardzo dobrze. Istnieje jeszcze jeden powód - związany częściowo z dwoma wymienionymi - strach przed organizacją, mit 'kłącza' czy 'emergencji'. Jak słusznie pisze Moises Naim: "W ostatnich latach byliśmy świadkami ulicznych demonstracji, organizowanych bez planu co ma się stać potem i w jaki sposób włączyć protestujących w procesy polityczne. Jest to najnowszy przykład iluzji, że może istnieć demokracja bez partii politycznych." Oczywiście doceniam ambicje tworzenia 'nowych' struktur demokratycznych, ale jak na razie, jedynie Syriza podjęła ryzyko, by to rzeczywiście zrobić i włączyć się w istniejące pole demokratycznej polityki.
Owo podjęcie ryzyka tworzenia i wypróbowania 'wersji beta', prototypu, 'Partyzanta' czy 'Przestrzeni Taubesa", tego punktu w którym styka się to co regularne z tym co 'wolne', dzikie, nieujarzmione, jest najważniejszym obecnie programem politycznym, jest wyzwaniem i szansą zbudowania 'przestrzeni eksperymentu', która będzie budowała po-kapitalistyczną rzeczywistość. Tak jak w Lublinie, tworząc Autonomiczne Centrum Społeczne Cicha4 jedna osoba wzięła na siebie ryzyko stania się taką 'granicą/instytucją', tak w każdym mieście w którym będzie rządzić lewica muszą powstawać granice/instytucje otwierające i wspomagające 'przestrzenie eksperymentu', przestrzenie wolności. Prawdziwym sensem każdej władzy jest sprawczość, jest "władza do...", a nie "władza nad...", jest wspieranie emancypacji i wolności. Prawdziwa, 'doskonała' (w sensie etycznym) władza to taka, która się sama znosi. Nigdy jednak nie zniesie się do końca, zawsze pozostaje owa przestrzeń pomiędzy tym co już znane i oswojone a tym co dzikie, nieznane i wolne. Granica/instytucja jest ulokowana właśnie w tym miejscu. Ulokowana jest tam by chronić wolność przed zakusami kapitału (i autorytarnej władzy z kapitałem związanej), ale również by wolność wspierać i inicjować. Lewicowe (czy po prostu nie-neoliberalne) władze miasta działać więc muszą przynajmniej w dwu skalach (które w rzeczywistości rozszczepiają się na wiele) - w skali miasta jako podmiotu polityczno-gospodarczego, oraz w skali 'aktywności kapilarnych' - lokalnych inicjatyw w skali dzielnicy czy pojedynczego budynku.
Szantażowi kapitału można się opierać, można chronić i rozbudowywać przestrzenie, które będą mu się wymykać, które będą tworzyć sieci zależności budujące lepszy świat. Ten lepszy świat (przynajmniej trochę lepszy), zachowujący - przynajmniej częściową - niezależność od globalnego kapitału można (i trzeba!) budować w skali miasta. Dlatego o władzę w mieście warto walczyć, dlatego w Warszawie warto głosować na Joannę.
9 Comments
Mateusz Seler
4/20/2014 04:39:34 am

Lubię czytać Pana teksty,ale przyznam się,że ten do mnie nie przemawia.

1. Używa Pan pojęcia władzy odnosząc się do rożnych płaszczyzn,ale nie mówi Pan co pozwala określić władzę jako tożsamą mimo skojarzenia jej z różnymi porządkami.

2. Używa Pan pojęć rynku,pieniądza i kapitalizmu tak,jakby każde z nich determinowało występowanie pozostałych

3. W efekcie nie wiadomo o jakiej wolności Pan mówi,ani jaką alternatywę dla rynku Pan przewiduje 

4. Przywołanie przykładu Chin nie ułatwia zrozumienia sensu władzy,wolności i rynku,bo prowadząc narrację stara sie Pan pokazać,że alternatywa do kapitalizmu moze byc korzystna dla państwa. Nie da sie ukryć,ze model chiński jest efektywniejszy,ale dziwi mnie to,ze na koniec wskazuje Pan,ze rolą państwa jest zapewnienie wolności,bo model chiński jest jej zaprzeczeniem 

5. Prowadzi Pan narracje tak jakby demokracja i kapitalizm działały wg tej samej logiki,a przecież demokracja dąży do równości,a kapitalizm karmi sie nierównością,demokracja jest dziedziną polityczną,a kapitalizm ekonomiczną,pierwsze to wolność,a drugie to konieczność

Reply
Krzysztof Nawratek
4/20/2014 10:00:33 am

@Mateusz Seler: dzięki za komentarz. Widzę, że moja notka jest zupełnie niezrozumiała... spróbuję jeszcze raz.

1. Mówię dość wyraźnie (mam nadzieję) o 'władzy do...' czyli mówię o sprawczości. Nie rozumiem, co ma Pan na myśli pisząc: "...władzę jako tożsamą mimo skojarzenia jej z różnymi porządkami."
2. Oczywiście nie (a gdzie konkretnie tak piszę?) - choć pozostają one w relacji wobec siebie.
3. Patrz 1. Rynek jest wcześniejszy niż kapitalizm, nie jest więc tożsamy - mój atak nie jest wymierzony w rynek jako taki. Alternatywa dotyczy odrzucenia hegemonii neoliberalnej logiki krótkoterminowego zysku.
4. Nie. Przykład Chin pokazuje jedynie ważność polityki i możliwość politycznego określania warunków na jakich działa gospodarka. Jaka to jest polityka i jakie warunki, to jest kwestia w tym przykładzie drugorzędna.
5. Nie (gdzie dokładnie zrównuję kapitalizm i demokrację?). Nie rozumiem ostatniego Pana stwierdzenia - uważa Pan że kapitalizm jest koniecznością? No więc nie jest.

Spróbuję w kilku słowach streścić to, co chciałem - najwyraźniej nieumiejętnie - w tej notce przekazać:

Podmiotem rewolucji (zmiany) jest władza. Władza ('władza do...') zakłada pewną 'wolną resztkę' w relacji z podległą strukturą - to do czego owa 'wolna resztka' będzie użyta, zależy właśnie od nadrzędnej władzy. Oznacza to, że nikt kto posiada choćby minimalną władzę, nie jest wolny od odpowiedzialności za działanie wzmacniające lub osłabiające obecny reżim. Oznacza to również, że władza polityczna nie jest władzą iluzoryczną, poddaną działaniom rynków, lecz może określać (w ograniczonym - ale jednak - stopniu) na jakich warunkach te rynki, w podległych owej władzy strukturach funkcjonują. Nie istnieje oczywiście możliwość pełnego wydzielenia obszaru czy struktury, granica bowiem jest porowata - dlatego mówię o 'wolnej resztce' a nie o autonomii. Wciąż jednak owa resztka istnieje i można (a moim zdaniem - trzeba) użyć jej przeciwko Systemowi.

Reply
Mateusz Seler
4/29/2014 05:17:54 am

Dziękuję za odpowiedz. Trochę mi zajęło przygotowanie moje notatki,bo miałem ostatnio intensywny czas w pracy. Odpowiadałem bezpośrednio na punkty,nie dałem już rady uzgodnić całości tekstu. Mam nadzieję,ze nie bedzie to problem.

1.  Jesli chodzi o moją wypowiedz,to mówiąc o rożnych porządkach mam na myśli porządek polityczny, ekonomiczny i sprawczy, o ile tak samo rozumiemy sprawczość. Ja osobiście rozumiem sprawczość,jako wpłynięcie na rzeczywistość. Nieważne,czy jest to zbicie szklanki, napisanie książki, czy założenie państwa. Czy w tym znaczeniu używa Pan tego słowa?

 W pierw mówi Pan jednym tchem o władzy państwa i władzy politycznej "Przykład chiński jest o tyle ważny, że pokazuje - mimo wszystko - ważność polityki i jej dominację nad ekonomią." Potem wspomina Pan o władzy ekonomicznej: "pieniądze dają władzę". Na koniec mówi Pan o władzy sprawczości: Prawdziwym sensem każdej władzy jest sprawczość, jest "władza do...".

Mówiąc o tym,że są to rożne porządki mam na myśli to,że władza w każdym z tych przypadków jest czymś innym. Władza ekonomiczna to zazwyczaj władza jednostki nad jednostką,tak jak opisał to Bourdieu. Władza polityczna to władza jednostek nad rzeczywistością tak,jak opisywała to Arendt.  Nie zawsze pokrywa sie ona z władzą państwa,bo tak jak w przypadku Chin,może byc władzą ludzi nad ludźmi. Sprawczość jest władzą jednostki nad rzeczywistością.

Przyznam sie,ze nie było to dla mnie jasne to,że od początku mówi Pan o władzy jako sprawczości. Takiego określenia używa Pan dopiero na końcu tekstu,a wcześniej już zaczyna Pan określać czym ta władza może być. Użycie takiego rozumienia władzy do wszystkich porządków budzi moje wątpliwości.  

Po pierwsze nie wiem,jak władza może nie być nad kimś,lub nad czymś. Władza zawsze jest relacją pionową - ktoś wpływa na coś lub na kogoś. Zresztą elementy,które wykorzystuje Pana do skonstruowania władzy tez na to wskazują. Sprawczość jest zawsze wobec czegoś i poprzez nią sprawca ustawia sie w relacji pionowej do rzeczywistości,którą kształtuje.   Nawet ta najbardziej lewaylko ich sw władza, która według Pana jest władzą, stwarzajacą warunki wolności i emancpacji,może je stwarzać tylko i wyłącznie dlatego,ze jest ona nad tymi,których wyzwala, inaczej nie byłaby w mocy tej wolności dać.

Po drugie, podział na władzę dającą wolność i tą,która ją odbiera, jest dość problematyczny,bo sprowadza wolność do pochodnej władzy,a przecież nasz świat składa sie z ograniczeń. Zawsze ktoś albo coś bedzie miało nad nami władzę. W moim przeświadczeniu nie ich znoszenie czyni nas wolnymi tylko ich świadomość i samostanowienie.

2. Odniosłem takie wrażenie,gdy przeszedł Pan od władzy,którą daje pieniądz, do pytania o alternatywę dla kapitalizmu, i potem gdy buduje Pan tą alternatywę czyli wizję nie-neoliberalnego miasta na opozycji wobec kapitału i władzy,która ten kapitał wspiera.

3. Rzeczywiście hegemonia "neoliberalnej logiki krótkoterminowego zysku" jest chorobą współczesnego państwa,ale z Pana tekstu trudno mi wyczytać,jaka jest proponowana alternatywa. Przede wszystkim nie widzę argumentów,czemu trzeba sie odwracać od kapitalizmu,żeby wyzwolić sie z tej hegemonii. Może to model władzy wymaga zmiany? Albo ustrój? Z chęcią bym prześledził taką argumentację,bo sam sie w tym nie odnajduję.

4. No ja rozumiem,ze przykład Chin pokazuje "możliwość politycznego określania warunków na jakich działa gospodarka", ale w nie pokazał Pan,czemu to "jaka to jest polityka i jakie warunki, to jest kwestia w tym przykładzie drugorzędna." Ja osobiscie uważam,ze totalność władzy jest konstytutywna  dla chińskiego modelu gospodarki i nie da sie wdrożyć owej nadrzedności w państwie,które ma bronić wolno&

Krzysztof Nawratek
4/29/2014 06:34:30 am

@Mateusz Seler: ciekawe, widzę, że się zupełnie nie rozumiemy. Posługujemy się zupełnie różnymi językami. No ale spróbujmy dialogu jeszcze raz...
1. Cały czas piszę o 'władzy do...' a nie 'władzy nad...' (o której Pan pisze). W związku z tym, Pana rozważania o różnych porządkach nie mają tu zastosowania. Władza do = sprawczość. W każdym z wymiarze. Dopiero gdy władza jest w stanie wpływać na rzeczywistość jest prawdziwą władzą.
Przyjęcie, że władza jest zawsze wertykalna/hierarchiczna jest błędne - władza jako taka jest porowata i kłączasta (nie przepadam za Deleuze ale tu pasuje). Proszę pomyśleć o strajku w fabryce - robotnicy przez akt strajku konstruują swoje roszczenie do władzy, odmawiając pracy okazują swą sprawczość.
2. kapitał jest - w części - akumulacją mocy, zawiera mocne roszczenie do władzy.
3. prawdziwa zmiana ustroju politycznego jest zmianą relacji gospodarczych. Mój tekst jest jedynie wezwaniem do pluralizmu i budowania obszarów w których obowiązuje inna logika, niż ta krótkoterminowego zysku. To trochę jak rozważania o granicy przedsiębiorstwa Ronalda Coase.
4. władza w Chinach nie jest totalna. to co usiłuje robić Orban też rozpoczęło się w warunkach (jednak) państwa demokratycznego (a w każdym razie na pewno o totalitaryzmie nie może być mowy). oczywiście musi być świadomość własnej podmiotowości, by ustanowić granicę/membranę pomiędzy ja/my a oni, ale podmiotowość może być budowana na różne sposoby - wcale nie musi łączyć się z autorytaryzmem.

Melmoth_the_Wanderer
4/20/2014 10:38:05 pm

A co Pan myśli na temat propozycji wysuwanych w ramach/ przez akceleracjonizm?

Reply
Krzysztof Nawratek
4/20/2014 11:32:42 pm

@Melmoth: myślę, że to jest bardzo niebezpieczna perspektywa. Jestem od niej jak najdalej.

Reply
Melmoth_the_Wanderer
4/21/2014 06:24:31 am

Czemu niebezpieczna?

Reply
Krzysztof Nawratek
4/21/2014 04:52:14 pm

Widzę dwa problemy:
- w krótkiej perspektywie może ulec zatarciu dalekosiężny cel i w efekcie akceleracjonizm nie będzie się różnił (w politycznym działaniu tu i teraz) od radykalnych techno-libertatian (czy ManHumanTown to libertarianie czu akceleracjoniści?)
- akceleracjonizm (jak mi się wydaje) ignoruje różne 'czasy' w jakich istnieje ludzkość, jest więc ślepy na prymitywny 'XIXto wieczny' wyzysk. W efekcie, zanim doczekamy się przejścia w post-kapitalizm nastąpi społeczna i ekologiczna katastrofa. Obawiam się, że koszty są zbyt wielkie, by ryzykować.

Trochę żartem dodam, że gdy Negriemu coś się podoba, ja się zawsze robię podejrzliwy... :)

Ale oczywiście są w akcelacjonizmie wątki (oświeceniowo-transhumanistyczne) które są dla mnie atrakcyjne.

Reply
mateusz seler
5/12/2014 06:00:57 am

Niestety nie mam możliwości odpowiedzi na Pańskiego posta, wiec piszę tutaj.

Z zaakceptowaniem pomysłu,że władza jest sprawnością nie mam problemu. To, co budzi moje wątpliwości, to podział między władzę sprawdzą nie będącą spionizowaną, a władzą, która jest spionizowana ale za to nie jest sprawdza.

Załóżmy,że władza sprawcza nie jest władza nad i jest istotą jest zmiana. Co miała by zmieniać? Jeśli ma dawać ludziom możliwość działania,to znaczy, że jest ona nad nimi, bo nie zdecydowali o tym wspólnie, tylko jednostronnie.

Z drugiej strony władza nad, aby móc pozbawić kogoś wolności, musi być w mocy zmienić rzeczywistość, a więc być sprawczą.

Rozumiem podział na oładą dającąwolność i ją odbierającą, ale trudno mi zrozumieć , jak można pogodzić założenia dotyczące sprawczości i nadrzędności.

Reply

Your comment will be posted after it is approved.


Leave a Reply.

    Archives

    November 2022
    July 2021
    June 2021
    March 2021
    February 2021
    November 2018
    May 2018
    December 2017
    November 2017
    October 2017
    August 2017
    March 2017
    January 2017
    December 2016
    November 2016
    October 2016
    September 2016
    August 2016
    July 2016
    June 2016
    May 2016
    April 2016
    March 2016
    February 2016
    January 2016
    December 2015
    October 2015
    September 2015
    August 2015
    July 2015
    June 2015
    May 2015
    April 2015
    March 2015
    February 2015
    January 2015
    December 2014
    November 2014
    October 2014
    September 2014
    August 2014
    July 2014
    June 2014
    April 2014
    March 2014
    February 2014
    January 2014
    December 2013
    November 2013
    October 2013
    September 2013
    August 2013
    July 2013

    Categories

    All
    Marginalia
    Wyprodukować Rewolucję

    RSS Feed

Proudly powered by Weebly