contact me:
KRZYSZTOF NAWRATEK
  • Home
  • about
  • news
  • blog
  • books
  • other words

766. lewica zaczadzona (pop)marksizmem

12/3/2014

1 Comment

 
Uwaga, będę się powtarzał. I tak, to jest notka o 'Pola-gate', bo spory, które się wokół niej toczą stają się ciekawe - szczególnie w kontekście klęski / sukcesu lewicy w ostatnich wyborach. Nie interesuje mnie tu jednak początek 'beki' z felietonów p. Dwurnik, lecz to do czego wykorzystuje ów hejt młoda 'ludowa' lewica. Najpierw cytat z towarzysza Posłajko:
"Hejt na Dwurnik jest ni mniej ni więcej wyrazem gniewu klasowego. I właśnie dlatego Dwurnik-gate jest tak szalenie istotna w kwestii świadomości młodej lewicy, określa ona bowiem jaki stosunek żywimy do pewnych podziałów klasowych (no bo przecież nikt nie żywi niechęci do pani Dwurnik personalnie)."
W tym zdaniu jest wszystko z czym się nie zgadzam oraz co wywołuje mój głęboki sprzeciw. Zacznijmy od końca: "...przecież nikt nie żywi niechęci do pani Dwurnik personalnie." Oczywiście, że nie - ponieważ p. Dwurnik w tym całym sporze została zdepersonalizowana. Stała się fantazmatem, w który wali 'ludowa lewica'. To jest coś, z czym oczywiście nie mogę się zgodzić - to jest poświęcenie osoby dla walki ideologicznej. Uważam, że fundamentem lewicowego myślenia jest empatia - nie jako paternalistyczne 'pochylanie się nad cierpiącym', ale horyzontalne współ-odczuwanie. Więc to zdanie to pierwszy dzwonek alarmowy. Dalej: "Hejt na Dwurnik jest (...) wyrazem gniewu klasowego." Jeśli tak jest w istocie, to coś jest nie tak z tą naszą młodą lewicą. Ten hejt przypomina raczej antyestabliszmentowy odruch środowisk prawicowo-katolickich. Tu rzeczywiście ważne jest, że jest ona młodą dziewczyną bez problemów finansowych (w dużą ilością wolnego czasu, co wypomina jej Posłajko), otwarcie mówiącą o swojej seksualności. Czy przypadkiem kogoś wam to nie przypomina? I czy przypadkiem Pola Dwurnik nie jest tu traktowana (przez 'młodą lewicę' - powtórzę jeszcze raz - tylko w tym kontekście warto moim zdaniem tą sprawą się zajmować, jako wewnętrzną walką na lewicowych kanapach) jako zastępczy obiekt ataku? Jeśli jednak prawdą byłoby, że chodzi o podziały klasowe, to znaczy, że lewica postanowiła popełnić ostateczne samobójstwo. Posłajko wierzy, że niechęć do 'udawanego prekariatu' [czyli wszelkiej maści artystów czy doktorantek (płeć jest tu ważna) utrzymywanych przez rodziców] pozwoli zbudować prekariat jako klasę dla siebie. Zakłada więc, że polityka lewicy powinna rozpoznać niechęć 'ludu' do łże-prekariatu i wykorzystywać ją w walce politycznej. Wydaje mi się, że sukces Roberta Biedronia i klęska Agaty Ikonowicz - Nosal pokazują, że jest to strategia nie tylko etycznie wątpliwa (o czym powyżej), ale też politycznie nieskuteczna.
Podstawowym błędem - moim zdaniem - jest swego rodzaju pop-marksizm, którym wydają się posługiwać lewicowi komentatorzy. Ten marksizm jest fundamentalnie skażony Schmittem i sprowadza się do budowanie strategii politycznych w oparciu o konflikt klasowy. Polecam posłuchać wypowiedzi i wywiadów nowego prezydenta Słupska, by zobaczyć, że nie ma w nich ani śladu myślenia konfliktem. Jest za to dużo troski, nadziei, nieco staromodnej wizji modernizacji. Na tę troskę i swego rodzaju 'czułość' zwraca uwagę (marksistka przecież!) Ewa Majewska, pisząc o reakcji swojej mamy na wybór Biedronia.
Strategia Biedronia była oczywiście podyktowana wymogami polityki demokratycznej - by wygrać, musiał przekonać do siebie większość. Polityka, którą proponuje towarzysz Posłajko (i jego koledzy) jest polityką wywodzącą się ze strategii wojennych i rewolucyjnych - nie potrzeba większości, wystarczy zdeterminowana i zorganizowana mniejszość. To jest - moim zdaniem - strategia błędna. Co zresztą widać również tym sporze - po raz kolejny dzieli on istniejące (albo potencjalne - ale realne) sojusze w imię wyimaginowanej wizji 'zjednoczonego prekariatu'. Powtórzę to po raz nie wiem już który - strategią lewicy powinna być inkluzywna empatia (o której pisałem sporo i której poświęcony jest ostatni numer Władzy Sądzenia). Proponuję mniej Marksa/Schmitta a więcej zwykłej ludzkiej solidarności i życzliwości.
1 Comment
Andrzej Klimek
12/10/2014 05:26:09 am

Rzeczywiście, hejt na Dwurnik przypominał wirtualny "wiec walki klas" podczas chińskiej rewolucji kulturalnej i dla mnie coś takiego jest nie do przyjęcia niezależnie od rzeczywistych lub wyobrażonych przewinień "reakcjonisty". Pomijana przez Autora geneza całej tej gorszącej historii jest banalna, ale ciekawa. W mojej interpretacji poszło o prawo pisania felietonów przez osoby bez formalnego wykształcenia humanistycznego, najlepiej filologicznego, co bardzo przypomina środowiskowe oburzenie przeciwko daniu możliwości inżynierom budownictwa do uzyskiwania uprawnień projektowych w branży architektonicznej czy czasy IV RP i próby otwarcia zawodów medycznych i prawniczych. Niekonsekwencja "lewicy ludowej" w tym względzie pachnie ostrym partykularyzmem.

Reply

Your comment will be posted after it is approved.


Leave a Reply.

    Archives

    December 2017
    November 2017
    October 2017
    August 2017
    March 2017
    January 2017
    December 2016
    November 2016
    October 2016
    September 2016
    August 2016
    July 2016
    June 2016
    May 2016
    April 2016
    March 2016
    February 2016
    January 2016
    December 2015
    October 2015
    September 2015
    August 2015
    July 2015
    June 2015
    May 2015
    April 2015
    March 2015
    February 2015
    January 2015
    December 2014
    November 2014
    October 2014
    September 2014
    August 2014
    July 2014
    June 2014
    April 2014
    March 2014
    February 2014
    January 2014
    December 2013
    November 2013
    October 2013
    September 2013
    August 2013
    July 2013

    Categories

    All
    Marginalia
    Wyprodukować Rewolucję

    RSS Feed

Proudly powered by Weebly
✕