Odwiedziłem też Taylor's University - prywatną instytucję, na której studiują przede wszystkim Chińczycy (choć widziałem też Malajów, Hindusów a nawet kilku białych). Studiują bo ich stać oraz ponieważ na publiczne uczelnie wstęp dla nich jest (jak napisałem powyżej) utrudniony. Moja dość wyraźna krytyka kapitalizmu na prywatnym uniwersytecie spotkała się z mieszanym przyjęciem - trochę odrzucenia, trochę rozbawienia, trochę fascynacji. Bardzo fajne, również intelektualnie ciekawe miejsce.
Odwiedziłem też International Islamic University Malaysia. Byłem bardzo ciekawy, jak tu zostanie przyjęta moja narracja 'radykalnego inkluzywizmu jako projektu mesjańskiego', w której odwołuję się do chrześcijańskiej teologii. Odebrana została bardzo dobrze (do tego stopnia, że pojawiła się sugestia, by zaprosić mnie jako visiting professor na semestr lub dwa - gdyby do tego doszło, pewnie mógłby zapomnieć o wizie do USA ;)) Bardzo interesująca intelektualnie dyskusja. Co ciekawe, wszyscy pracownicy i pracownice naukowe na IIUM mają doświadczenie z uniwersytetów 'Zachodu' - głównie z Australii i Wielkiej Brytanii. Taka uwaga na marginesie - sytuacja gospodarcza Malezji jest jakoś tam zbliżona do sytuacji Polski (podobne PKB), koszty życia są również podobne (może trochę niższe), zarobki wykładowców zaczynają się od około siedmiu-ośmiu tysięcy złotych. Wydaje mi się, że jest to dość radykalnie więcej, niż w Polsce...
Nie miałem specjalnie dużo czasu by zwiedzać KL - trochę mi pokazano, trochę sobie sam pobłądziłem (pozdrawiam fanów Międzynarodówki Sytuacjonistycznej - szczególnie tych zmarłych). To jest trudne miasto dla Europejczyka, zbudowane nie na siatce ulic (czy jakiejkolwiek czytelnej strukturze geometrycznej), sprawiające dość chaotyczne wrażenie. Transport publiczny istnieje w ograniczonym zakresie, samochody są wszędzie, rowery ze względu na klimat i bezpieczeństwo są na ulicach ciekawostką. Miasto jest rozwlekłe, poprzecinane szerokopasmowymi drogami, usiane wieżowcami. Jest tu jednak sporo zieleni, są też fragmenty starszej, bardziej tradycyjnej zabudowy (głównie chińskiej - KL była u zarania miastem zamieszkałym głównie przez Chińczyków).
Nie ukrywam, że chętnie bym tu wrócił - na dłużej, na pare miesięcy a może i rok. Możliwość studiowania KL - szczególnie z mojej politycznej i post-kapitalistycznej perspektywy mogłaby być wielką przygodą. Zobaczymy co czas przyniesie.
Na razie czeka mnie wielogodzinny powrót do UK oraz kilka zaległych tekstów do napisania 'na wczoraj'. Całe szczęście zajęcia na uczelni zaczynam dopiero za tydzień.