George Galloway był działaczem i posłem brytyjskiej Partii Pracy, zaangażowanym bardzo w ruch antywojenny, zdecydowanie i głośno krytykujący udział Wielkiej Brytanii w wojnie w Iraku. Między innymi dlatego, posłem Labourzystów być przestał. Razem z Salma Yaqoob i Georgem Monbiotem założył Respect - lewicową, antywojenną, propalestyńską partię polityczną. Bardzo szybko z partii odszedł Monbiot, a potem Yaqoob. W międzyczasie Respect zaliczył krótki flirt z trockistowską SWP i choć Galloway się wkrótce z ludźmi SWP pokłócił, dla tej notki ten krótki flirt ma znaczenie. SWP była przez lata znaczącą siłą na skrajnej lewicy, jednak kilka lat temu ujawnione zostały skandaliczne praktyki władz tej partii, związane z próbą ukrycia oskarżeń o gwałt. To jest o tyle istotne, że odejście Salmy Yaqoob z Respect było również związane z komentarzami Galloway'a na temat Juliana Asange'a i oskarżeń o gwałt. W tym roku Galloway przegrał wybory z kandydatką Partii Pracy, Naz Shah. Przegrał bardzo wyraźnie, a kampania była bardzo brutalna - Galloway oskarżył Shah o kłamstwo, gdy twierdziła ona, że została zmuszona do małżeństwa w wieku lat pietnastu - Galloway twierdził, że stało się to rok później.
Historia Galloway'a jest opowieścią o mężczyźnie żądnym władzy i uznania, agresywnym i brutalnym. Jego sprzeciw wobec wojny w Iraku łączył się z flirtami z bliskowschodnimi autorytarnymi reżimami, a poparcie Palestyńczyków z balansowaniem na granicy antysemityzmu. Bliskie związki ze społecznością brytyjskich muzułmanów - którzy stracili wiarę w Partię Pracy po pierwszej i drugiej wojnie w Iraku popchęły go w kierunku flirtu z konserwatywną obyczajowo Islamską Partią Wielkiej Brytanii (partia ta uważa, że homoseksualizm można leczyć, choć trzeba dodać, że sam Galloway nigdy nie sprzeniewierzył się poparciu dla praw LGBT). Powszechne były głosy, że Galloway opiera swój polityczny byt na współpracy i poparciu zachowawczych i konserwatywnych kręgów społeczności muzułmańskiej. Można powiedzieć, że George Galloway się pogubił - w swych politycznych planach i sojuszach, w definiowaniu wrogów i przyjaciół. Jest jednak coś specyficznie mizoginistycznego w tym jak prowadził swą kampanię przeciwko Shah i we wcześniejszym konflikcie z Yaqoob.
Polityka oparta na machaniu przyrodzeniem nie jest czymś niezwykłym - każdy i każda z nas może podać wiele przykładów, gdy doświadczaliśmy maczyzmu. I choć nie jest on niemożliwy w wykonaniu kobiecym, to jednak najczęściej jest po prostu męską chęcią dominacji. Maczyzm może być prostacki, jak rechoty prawicy czy niesławne 'czy można zgwałcić prostytutkę', może być bardziej wyrafinowany jak wystawienie Magdaleny Ogórek jako kandydatki na prezydenta lub też może być nie wymierzonym wprost w kobiety, chłopięcym żalem Jasia Kapeli, dotkniętego tym, że nie był specjalnym gościem kongresu partii Razem. To domaganie się uznania ze względu na samo istnienie, jest rdzeniem problemu. To chłopięce przekonanie, że mi się należy i że mam prawo obrażać i wyśmiewać jest wciąż powszechnie spotykane wśród zarówno prawicowych jak i lewicowych internetowych szympansów.
Dziś swój kongres miała partia Razem, partia której po raz kolejny (po Zielonych i Ruchu Sprawiedliwości Społecznej) chcę uwierzyć. Podobnie jak w przypadku Zielonych, znam kilka osób z zarządu i bardzo im ufam. Są tam (w partii i w okolicach) też ludzie, z którymi kiedyś dawno czołowo się zderzyliśmy lecz uraz został do dziś. Jak już wielokrotnie pisałem, nie muszę jednak lubić polityków, by na nich głosować, nie muszę zgadzać się z partią w 100% bym uważał ją za 'swoją'. Razem nie musi mnie przekonywać do siebie - ja i tak na nich zagłosuję. Nie oczekuję więc od tej partii w zasadzie niczego specjalnego - niech się trzyma z grubsza tych postulatów programowych, które głosiła od dłuższego czasu; fajnie byłoby, gdyby przed wyborami połączyła siły z RSS i ZIelonymi, może też z PPP i innymi grupkami. Jednak swoją rolę 'lewicowego intelektualisty' widzę w krytycznym wspieraniu tej inicjatywy. Przede wszystkim we wspieraniu - owa krytyczność to nie krytykanctwo, to nie atakowanie za drobiazgi to nie czepianie się szczegółów. Jest mi z Razem zdecydowanie po drodze i nie mam zamiaru marudzić, że ktoś ma kolor spodni jakiego nie lubię. Mam nadzieję, że będzie to partia bardziej 'kobieca' niż większość istniejących w Polsce i że nigdy nie pójdzie drogą George Gallowaya. Z najlepszymi życzeniami powodzenia i ze szczerą intencją wspierania tego co chcecie osiągnąć - słuchajcie Tracy: