Indywidualizm jest jednak nie tylko nieetyczny - widzi ludzi jako konkurujące ze sobą jednostki, egoistyczne i agresywne - ale również nieefektywny. Niszczenie tego co łączy ludzi na poziomie osobistego doświadczenia, niszczenie przyjaźni, zaufania i współczucia osłabia tą wspólnotę, którą drodzy narodowcy i konserwatyści chcecie ochronić. Rozumiem, że to dla Was trudne, bo łatwiej jest odwoływać się do abstrakcyjnych idei, ale jeśli rzeczywiście zależy Wam na Polsce - odrzućcie egoizm. Zarówno ten indywidualny jak i narodowy czy religijny. Próba definiowania wspólnoty narodowej, zawsze prowadzi do destrukcyjnego poszukiwania 'prawdziwego Polaka'. To niszczycielski proces, który wspólnotę okrawa z coraz to nowych grup i jednostek, które do ideału 'prawdziwego Polaka' nie pasują. To dobra droga dla elitarnej sekty, ale nie dla państwa. Jeśli już musicie, odwołujcie się do idei imperium, jako agresywnie inkluzywnego, ekspansywnego tworu.
Odwołanie się do osobistego doświadczenia, do 'społecznej empatii' wobec sąsiada, kuzynki, wujka przyniosło radykalną zmianę w Irlandii i przegłosowanie przez ponad 60% społeczeństwa prawa zrównującego wszystkich Irlandczyków bez względu na orientacje seksualną. Wiem, że to Was narodowcy i konserwatyści przeraża, ale znaczy to, że Wy po prostu nie lubicie innych ludzi. Nie ma w was miłości ani nawet sympatii dla waszych braci i sióstr. Odrzuciliście chrześcijaństwo i zastąpiliście je plemiennym kultem polkatolicyzmu. To osobiste doświadczenie wspólnoty losu ludzi żyjących tu i teraz jest fundamentem na którym buduje swą antropologię i praktykę polityczną obóz społeczno-postępowy. Z narodowcami i konserwatystami łączy go akceptacja dla wspólnoty, choć różni radykalnie to, jako owa wspólnota jest definiowana. Z egoistami spod znaku Petru/Korwina/Balcerowicza czy PO nie łączy go prawie nic. Mogłaby łączyć troska o autonomię jednostki, jeśli jednak narodowcy i konserwatyści egoistycznie zamykają wspólnoty, o jakie chcą się troszczyć w oparciu o zestaw 'idealnych' cech, indywidualistyczni liberałowie wprost budują hierarchiczne relacje tych, którzy odnieśli sukces (finansowy) i tych, którzy wierzą, że też im się uda. Stowarzyszenie Petru to kolejna polityczna efemeryda, która używa kultu Cargo. Dlaczego ich ideologia jest oparta na fundamentalnym kłamstwie możecie zobaczyć tutaj.
Tym, co wyróżnia (może wyróżniać) obóz postępowo-społeczny, moim zdaniem, jest mechanizm budowy i negocjacji infrastruktury/interfejsu. Jeśli wspólnota jest budowana o doświadczenie wspólnego życia tu i teraz, oznacza to, że tym co nas łączy jest infrastruktura, którą wspólnie używamy. Tą infrastrukturą są (między innymi) język i przestrzeń symboliczna (kultura), drogi, powietrze, sieci energetyczne, szkoły i szpitale... Świadomość tego, że nic nie należy do jednostki lecz jest współdzielone przez wielu ludzi jest fundamentalne dla lewicowej wyobraźni i praktyki. Infrastruktura nie jest jednak dana ('naturalna') jest konstruktem - o rzeki trzeba dbać i starać się by nas nie zatapiały, kultura pozwala łączyć to co społecznie rozproszone, szkoły pomagają wyrównywać nierówny poziom kapitału kulturowego w rodzinach, i tak dalej, i tak dalej. Świadomość ciągłego budowania infrastruktury/interfejsu czyni z lewicy siłę prawdziwie nowoczesną, otwartą na zmiany i chętną by świat czynić wciąż lepszym. Jeśli tym co czyni nas ludźmi są narzędzia, które wytwarzamy (w co gorąco wierzę), lewica jest najbardziej świadomą tego siłą polityczną. Wybór lewicy (obozu postępowo-społecznego) jest więc nie tylko wyborem etycznym, wyborem empatii i solidarności; lecz jest wyborem najbardziej efektywnego modelu społeczno-ekonomicznego. Partia Konserwatywna w Wielkiej Brytanii, wciąż zaczadzona neoliberalną trucizną, potrafi jedynie sprzedawać to co Partia Pracy w swoich najlepszych latach zbudowała. Polska po roku 1989 wciąż tylko sprzedaje (czasem za bezcen) to co zbudował PRL (a wcześniej IIRP). Jeśli Polska ma mieć przed sobą przyszłość, droga budowania i negocjonowania wspólnoty i tego co wspólne jest jedyną drogą. RAZEM damy radę!
:)