contact me:
KRZYSZTOF NAWRATEK
  • Home
  • about
  • blog
  • TEXTS/RECORDINGS

801. pogarda przeciw nie-wspólnocie

12/25/2015

5 Comments

 
W najbliższym numerze pisma Autoportret ukaże się mój tekst, w którym staram się pomyśleć radykalnie inkluzywną wspólnotę miejską. Z tekstu jestem zadowolony, wydaje mi się, że doprecyzowuję kilka wątków, które rozwijałem przez ostatnie miesiące na tym blogu. Jest jednak jedna kwestia, która nie daje mi spokoju - rozpoczynam swój tekst od stwierdzenia, że w Polsce można wyróżnić dwa wielkie obozy polityczne - jeden odwołujący się do interesów jednostek, a drugi do (różnie definiowanego) pojęcia wspólnoty. Na pierwszy rzut oka brzmi dobrze - PO/.Nowoczesna to indywidualiści, PiS/PSL czy narodowcy to 'wspólnotowcy'. Problem w tym, że już w następnym paragrafie sam sobie przeczę (i w tym zaprzeczeniu trwam do końca artykułu) porównując program gospodarczy .Nowoczesnej i Ruchu Narodowego, wskazując, że na poziomie fundamentu antropologicznego więcej jest między nimi podobieństw niż różnic - w jednym i drugim przypadku mamy do czynienia z różnymi odcieniami thatcheryzmu ("there's no such thing as society..."). Różnice zaczynają się na etapie radzenia sobie ze zdemolowanym przez indywidualistyczny kapitalizm społeczeństwem - liberałowie wierzą (czy rzeczywiście? w każdym razie tak twierdzą...) w dobrowolną samoorganizację oraz w to, że sumą egoistycznych interesów jest dobrobyt wszystkich; narodowcy nie mają takich złudzeń - wiedzą, że grupa jednostek potrzebuje Lewiatana, który złapałby te wszystkie egoistyczne interesy w jakąś spajającą je strukturę - i proponują autorytarne państwo narodowe. Narodowcy - czy to z RN czy z PiS bynajmniej więc nie budują wspólnoty na poziomie tworzenia relacji społecznych, lecz narzucają opresyjną ramę - katolicko narodową ideologię - na rozbitą i poszatkowaną tkankę społeczną.  Powiedzmy to wyraźnie jeszcze raz - żadna partia polityczna znajdująca się w polskim parlamencie nie opiera swojego programu na budowaniu tego co wspólne, PiS czy narodowcy z entuzjazmem niszczą wszelkie mechanizmy współ-pracy oraz współ-życia po to, by móc łatwiej zarządzać tłumem wyalienowanych jednostek.
Może jednak przeceniam 'diabelski geniusz' Kaczyńskiego i w działaniach PiS nie ma wyrafinowanej strategii lecz rozpacz i bezradność.
Jak pisałem w tekście dla Praktyki Teoretycznej, struktura polskiego społeczeństwa w ostatnich stu latach została kilkakrotnie dramatycznie przeorana. Najpierw odzyskanie niepodległości w 1918 wprowadziło nowe, piłsudczykowskie elity na salony, ale również - częściowo dzięki pracy endecji i ruchu ludowego - zaczęło powoli i fragmentarycznie rosnąć znaczenie i świadomość chłopstwa, potem wojna fizycznie wyeliminowała wielkie grupy społeczne (przede wszystkim Żydów, ale również elity polskiej inteligencji) a po jej zakończeniu, ustalenia mocarstw przesunęły Polskę w granicach ('przy okazji' dokonując masowych relokacji ludności). PRL dokonał kolejnych przetasowań, deklasując jednych, a umożliwiając  społeczny awans innym. Odwołując się do doświadczeń mojej rodziny - ze strony ojca: przedwojenna niemiecka/śląska burżuazja+chłopstwo, po wojnie robotnicy (górnictwo, zakłady przetwórstwa mięsnego), usługi (praca w sklepach), zdeklasowane chłopstwo (5ha) oraz inteligencja techniczna (architekt). Ze strony mamy: przedwojenna inteligencja szlacheckiego pochodzenia (sędzia Sądu Najwyższego, oficerowie wojska, weteran powstania styczniowego) plus małomiasteczkowa drobna inteligencja (prawnik, urzędnicy) oraz rzemiosło (kowal), a po wojnie inteligencja techniczna, drobni urzędnicy oraz robotnicy.
Podejrzewam, że moja rodzinna historia klasowych przemieszczeń nie jest jakaś wyjątkowa - macie pewnie podobnie. Jak wobec takich przetasowań można budować jakąkolwiek klasową tożsamość? Czy w tym kontekście rzeczywiście tak dziwnym jest, że większość Polaków uważa się za potomków husarii oraz tymczasowych nie-milionerów?
Zagubienie, alienacja, atrofia więzi społecznych (również wbrew pozorom rodzinnych) skutkują polską nie-wspólnotą, która nie daje oparcia, nie daje poczucia bezpieczeństwa ani przynależności. Przy słabości i obojętności państwa na los swoich obywateli pojawia więc rozpaczliwa potrzeba odbudowania jakichkolwiek więzi, jakiejkolwiek struktury społecznej. Jedyną mocną instytucją społeczną we współczesnej Polsce jest kościół katolicki (oraz organizacje przestępcze, ale one mają wciąż lokalny charakter) - ma pieniądze, wpływy, ideologię oraz tradycję, do której może się odwoływać. Nie powinno więc nikogo dziwić, że inteligent z Żoliborza, ostrzegający przed laty przed ZChNem jako siłą mogącą doprowadzić do 'dechrystianizacji Polski', stoi dziś na czele partii ultra-katolickiej.
Jeśli jednak w okresie 'karnawału Solidarności' ów katolicyzm łączył się z socjalizmem - wszak narodził się w fabrykach, które produkowały relacje społeczne oparte na współpracy i współdziałaniu - to dziś, gdy zabrakło mechanizmów budowania solidarności i współ-życia na poziomie zakładów pracy czy wspólnot lokalnych, katolicyzm łączy się z darwinizmem społecznym. Nie łagodzi go jednak, lecz z nim rezonuje i go wzmacnia.
W jaki sposób zatomizowane jednostki próbują radzić sobie z tą sytuacją? Poprzez rozpaczliwe próby odbudowania hierarchii społecznych. I tu dochodzimy do kluczowej tezy mojej dzisiejszej (mało świątecznej, przyznaję) notki - podstawowym mechanizmem odbudowującym hierarchię społeczną jest pogarda. To, że pogarda jest w Polsce emocją niemal powszechną nie jest chyba zbyt ryzykowną tezą. Nieprzyjemną i z tego powodu budzącą sprzeciw, ale jeśli będziecie ze sobą uczciwi, myślę, że przyznacie mi rację. Owa pogarda nie jest wcale przynależna jedynie jednej - 'nie naszej' - stronie politycznego i ideologicznego sporu. Pamiętacie hasło 'zabierz babci dowód'? Pamiętacie śmiechy ze starszych pań tańczących na Krakowskim Przedmieściu? Bo że pamiętacie pogardę z jaką mówiono o 'wykształciuchach' czy lemingach to jestem pewien. Pogarda jest w Polsce wszędzie i w większym lub mniejszym stopniu możemy ją znaleźć w niemal każdym tekście, w dyskusjach w sieci i w autobusie. Czym jest pogarda? Jest próbą odbudowania hierarchii - pogarda jest albo próbą potwierdzenia, że jesteśmy w hierarchii społecznej wyżej, niż osoby, którymi pogardzamy; albo też próbą zakwestionowania tej hierarchii wyrażonej w statucie materialnym czy w relacji zależności. Przedsiębiorcy więc pogardzają swoimi pracownikami, pracownicy pogardzają przedsiębiorcami; Petru krzyczy do Pawłowicz by ta się 'nie waliła w łeb', poseł Pięta wyzywa przeciwników politycznych od kretynów i zdrajców. Przykłady można mnożyć bez specjalnego wysiłku.
Pogarda daje jednak jedynie złudzenie odbudowy struktury społecznej, w rzeczywistości rozwala tkankę społeczną jeszcze bardziej - być może przekroczyliśmy już punkt, poza którym jakakolwiek odbudowa Polaków jako wspólnoty jest niemożliwa. I obawiam się, że wzywanie do opamiętania, do tego by ten proces zatrzymać, jest już po prostu nieskuteczne.
We wspomnianym tekście dla Praktyki Teoretycznej pisałem, że lewicowa polityka (czy raczej zmierzająca do budowy tego co wspólne) nie powinna szukać podmiotu politycznego, 'wokół którego' miałaby się obudować (kiedyś proletariat, dziś prekariat), lecz powinna szukać mechanizmów i budować instytucje pozwalających budować relacje społeczne oparte na współ-pracy i współ-działaniu. Ignorując tożsamości i narosłe wokół nich konflikty, powinna próbować tworzyć więzi społeczne - na każdym możliwym poziomie, w każdym możliwym miejscu. Stąd .Nowoczesna nie powinna być widziana jako 'wróg absolutny', choćby z powodu działających w niej (byłych?) aktywistów miejskich. Gdzieś tam głęboko w (niemal) każdym z nas, tkwi dobry człowiek - niewielu (mam nadzieję) jest wśród nas psychopatów, którzy chcą krzywdzić drugiego człowieka, choć tacy oczywiście się zdarzają i szczególnie w obecnym parlamencie jest ich chyba nadreprezentacja. To odwołanie się do etycznego fundamentu 'dobra', szacunku i miłości bliźniego (bez znaczenia czy inspirowane religijnie czy nie) jest być może ostatnim bastionem chroniącym nas przed absolutnym chaosem i barbarzyństwem.
Chciałbym myśleć, że jeszcze nie jest za późno...
5 Comments
Katarzyna
12/30/2015 06:26:05 am

Muszę się zgodzić na istnienie poglądów i stylów życia dla mnie odrażających i niesłusznych tylko po to, by jutro ktoś inny nie zakazał moich.

zasłyszane...

Reply
Monika
12/31/2015 04:29:07 am

Wartościowa analiza. Sęk w tym, że żadna z obecnie reprezentowanych grup w oparciu o takie wartości jak dobro, szacunek i miłość bliźniego de facto nie działa (nawet mimo tego, że niektóre grupy mają te wartości na ustach).

Reply
k_nawratek link
12/31/2015 10:07:46 am

Jak pisałem w tej notce (oraz w tekście dla PT) wierzę - może naiwnie - w politykę poza reprezentacją. Uważam , że ludzie są niespójni, że kierują się zazwyczaj kilkoma częściowo sprzecznymi systemami wartości i odniesień. To powoduje, że polityka może budować narracje, które wykraczają poza grupowe interesy. Trochę odwrotność wobec mechanizmu opisanego przez Franka w 'Co z tym Kansas?'

Reply
Piotr
1/7/2016 03:41:19 pm

Proponuję wyprawę poza krąg swoich znajomych i poza światek mediów. Jedyne realnie istniejące w Polsce wspólnoty to te, które tworzone są w oparciu o, jak to autor niezbyt gramatycznie ujął, "katolicko narodową ideologię". Ale żeby to zobaczyć, trzeba spojrzeć bez pogardy.

Reply
krzysztof nawratek
1/7/2016 10:47:06 pm

Dziękuję za komentarz, nie jestem jednak pewien, czy Pan przeczytał mój tekst - przeciez napisałem, że "Jedyną mocną instytucją społeczną we współczesnej Polsce jest kościół katolicki...", na dodatek jako były działacz katolickiej prawicy (ZChN) dość dobrze orientuję się w tym, jak wspólnoty katolickie funkcjonują. Nic nie wie Pan o moich znajomych, więc Pana komentarz jest nie do końca trafiony - choć jak najbardziej gramatyczny. Gdzie Pan dopatrzył się w moim tekście pogardy również pozostanie dla mnie tajemnicą.

Reply

Your comment will be posted after it is approved.


Leave a Reply.

    Archives

    November 2022
    July 2021
    June 2021
    March 2021
    February 2021
    November 2018
    May 2018
    December 2017
    November 2017
    October 2017
    August 2017
    March 2017
    January 2017
    December 2016
    November 2016
    October 2016
    September 2016
    August 2016
    July 2016
    June 2016
    May 2016
    April 2016
    March 2016
    February 2016
    January 2016
    December 2015
    October 2015
    September 2015
    August 2015
    July 2015
    June 2015
    May 2015
    April 2015
    March 2015
    February 2015
    January 2015
    December 2014
    November 2014
    October 2014
    September 2014
    August 2014
    July 2014
    June 2014
    April 2014
    March 2014
    February 2014
    January 2014
    December 2013
    November 2013
    October 2013
    September 2013
    August 2013
    July 2013

    Categories

    All
    Marginalia
    Wyprodukować Rewolucję

    RSS Feed

Proudly powered by Weebly