Zatrzymajmy się jednak na owej obcości (to jest też moment w którym powracają moje poprzednie 'heglowskie' notki), bo być może Esposito tu się trochę zagalopował. Owszem, ciało Chrystusa zostało umęczone i zabite, ale zmartwychwstało i to właśnie zmartwychwstanie - i połączenie z bogiem / absolutem - jest istotą eucharystii. Eucharystia staje się więc rodzajem mechanizmu / infrastruktury, która istnieje poza jednostkami (jest związana z instytucją kościoła) pozwalając im 'wpiąć' się absolut / wspólnotę.
Problem ze wspólnotą polega na jej totalności i unifikacji - wspólnota zakłada pewien wspólny zbiór cech, które odróżniają członków wspólnoty od tych, którzy są poza nią. Jak jednak pisałem poprzednio, każda z tych cech zawiera (choćby minimalny) element inkluzji - by wspólnota mogła się rozszerzać, musi istnieć mechanizm włączający, który nigdy nie jest całkowicie unifikujący. Ta 'inkluzywna reszta' może moim zdaniem ulec amplifikacji tak, by (niemal?) wyrwać się poza ufundowaną na sobie wspólnotę. I na tym polega (radykalnie inkluzywne) wyjście poza wspólnotę i budowaniu tego co wspólne - co znajduje się poza nami, jest wyraźnie od nas oddzielone, a równocześnie pozwala na wolne i bezwarunkowe wpinanie się i korzystanie każdemu, kto będzie miał na to ochotę. Ten zewnętrzny interfejs, który jest heglowską całością, jest 'ścieżką prowadzącą do absolutu' pozwala zachować osobność osób, jest rzeczywistym darem, z którego można korzystać bez zobowiązań, jest tym co nas łączy i tym co nas oddziela. Jest granicą/instytucją. W ten sposób co prawda godzimy się z tym, że nasze kontakty i relacje będą zawsze zapośredniczone (a przez to w pewnym sensie 'publiczne'), ale owo zapośredniczenie jest raczej błogosławieństwem niż problemem. Nie potrzebujemy wspólnoty, potrzebujemy tego co wspólne.
Próbowałem przyjrzeć się wspólnocie z perspektywy Islamu, w którym Umma (co znaczące, w polskiej wiki to pojęcie zasłużyło sobie na jedno zdanie) wydaje się mieć o wiele szersze a przez to bardziej uniwersalne znaczenie niż wspólnota/społeczność. Mimo bowiem tego, że zazwyczaj jest tłumaczone jako wspólnota/społeczność wyznawców Islamu, to nawet w Koranie jest passus określający tak wszystkich mieszkańców Medyny, zarówno Muzułmanów jak i Żydów*. W historii Islamu to pojęcie było używane na tak wiele różnych sposobów, że niemal straciło jakiekolwiek koherentne znaczenie (i tak, Umma była również definiowana jako obowiązek - wracamy więc do Esposito). Mimo wszystko znaczenie Umma nie należy lekceważyć - ponawiające się próby reinterpretacji i wcielania w życie (czy to przez świeckie reżimy Bliskiego Wschodu w latach 60tych i 70tych, czy też przez Iran ajatollahów czy dziś zbrodniczo przez Daesh) świadczy o jego niewykorzystanym potencjale. Znaczenie Umma rozpościera się więc od uniwersalistycznego 'ludzie' po ekskluzywnie zdefiniowane kulturowo, językowo i religijnie wspólnoty - warto też zwrócić uwagę na akceptację różnorodności różnych 'naturalnych' wspólnot w Koranie, można by argumentować, że z punktu widzenia Islamu 'nieskażonego' myślą zachodnią, pomiędzy rodziną/plemieniem a Umma nie ma miejsca na nic, nie ma miejsca na państwo czy naród.
Narracja socjalistycznych reżimów na Bliskim Wschodzie (z drugiej połowy XX wieku) zwracała uwagę na imperializm jako czynnik dzielący Umma ('gdy zwalczymy imperializm wszyscy muzułmanie będą mogli na powrót stać się całością'); ważny jest również bardzo egalitarny wymiar tak definiowanej powszechnej wspólnoty (czy to ludzi czy wyznawców Islamu), który oczywiście w praktyce wygląda bardzo różnie (łącznie z próbą usprawiedliwienia rasizmu nauczaniem Islamu przez jednego z czołowych polityków rządzącej w Malezji partii - co jednak spotkało się z totalnym potępieniem zdecydowanej większości elit intelektualnych i religijnych w tym kraju), który unieważnia narodowość ale również podziały klasowe. Na ile myśl islamu pozwala pójść w kierunku zewnętrznego interfejsu 'tego co wspólne' (ciekawym źródłem inspiracji może być Imperium Ottomańskie) nie jest dla mnie w tej chwili jasne - obiecujące wydaje się 'dyskursywne przemieszczanie' znaczenia Umma, wprowadzające raczej ruch i ciągły element krytyczny, niż jakąś zafiksowaną definicję.
___
* Fred Halliday (2002) The Politics of the Umma: States and Community in Islamic Movements, Mediterranean Politics, 7:3, 20-41