Polska nienawiść do 'obcych', jest tylko słabym odbiciem pogardy wobec własnej słabości. Gdybyż tylko Cesarzowa Angela pozwoliła nam sobie służyć! Bieglibyśmy na wyścigi by oddać jej hołd. Polskich elit Smoleńsk niczego nie nauczył, ale większość z nas - bez znaczenia, czy stoimy po prawej czy po lewej stronie ideologicznej barykady - zrozumiała, że Polska jest państwem z tektury i że nic się z tym nie da zrobić. PiS pozwolił na chwilę Polakom uwierzyć z cuda, w to, że Polski pilot to na drzwiach od stodoły poleci, ale przecież od początku wiedzieliśmy, że to bzdury. Że dowcipem, który najlepiej opisuje nas jako społeczeństwo i państwo, jest ten o Polaku, co to z dwu stalowych kulek jedną zgubił a drugą zepsuł. Polacy lubią zgrywać chojraków, by po pijaku, ciemną nocą tkwiąc w objęciach równie pijanego kamrata, cichutko, łamiącym się głosem śpiewać góralu czy ci nie żal. Dziś chcemy wierzyć w EU, w Angele i Junckera. Chcemy by Tusk był jednym z nas, któremu Wielcy pozwolili się z sobą bawić. Niestety, elity unijne też nie mają pojęcia co robić. Jeśli jednak będą prężyć bicepsy (co między innymi oznacza mocne kopniaki wymierzone w odchodzącą z Unii Wielką Brytanię), równocześnie trochę lepiej dystrybuując uznanie, godność i dostęp do fruktów z pańskiego stołu mogą liczyć na poparcie swoich obywateli. Lewica wzywająca do większej demokratyzacji EU sama siebie okłamuje - niewielu tej demokratyzacji oczekuje, myślę, że prawie nikt jej nie rozumie. Jak zdemokratyzować Imperium? No chyba nie pozwalając ludziom wypowiadać się w kwestiach, o których nie mają pojęcia? Ostatnio gdy posłuchano 'głosu ludu' skończyło się Brexitem. Nigdy więcej.
Demokracja praktykowana na Zachodzie jest wojną elit - neoliberalizm tak osłabił większość więzi społecznych, że przerażone, samotne jednostki biegną za co bardziej kolorowym fantazmatem wspólnoty. W Polsce to jeszcze za czasów PRLu był naród, Sienkiewicz i Bitwa pod Grunwaldem, więc czego się spodziewaliście?
Warto przeczytać The Dark Enlightenment Nicka Landa - to dobra rekonstrukcja tego co siedzi w głowach elitom stojącym za Donaldem Trumpem. Porzućcie jednak wszelką nadzieję, wy którzy chcecie podążyć tą ścieżką - nowi reakcjoniści mają do zaproponowania jedynie niejadalny osad z dna konserwatywnego kotła, popłuczyny po konserwatywnych rewolucjonistach (tych z początku XX wieku).
Kapitalizm gnije, można ten proces trochę przyhamować, ale jego koniec jest przesądzony. Zmiana jednak - jak zawsze - przyjdzie z góry. Z której, tego w tej chwili nie da się jeszcze przewidzieć. Jedno jednak wiem na pewno - będzie bolało.