Generalnie wszyscy na lewo od centrum dobrze znają smarkate polskie kolonialne fantazje, które w Sienkiewicza są aż nadto czytelne, ale pojawiały się potem wielokrotnie - czy w postaci projektów politycznych w IIRP czy w narracjach popkulturowych, na przykład o Tomku Wilmowskim (pierwsze wydanie 1957, cztery lata po śmierci Stalina). Do dziś (niestety) trzymają się w Polsce świetnie. Powieść Sienkiewicza ma mocny rasistowski posmak, ponieważ jednak Sienkiewicz jest tak ważnym dla polskiej mitologii pisarzem, zdecydowanie bardziej wolałbym by książka ta pozostała lekturą, ale by z klasy piątej przenieść ją do klasy ósmej i wtedy ją dekolonialnie krytycznie opracowywać. Myślę, że krytyczna lektura Sienkiewicza (nie tylko zresztą tej książki) by nam się wszystkim bardzo bardzo przydała. Na co oczywiście pod rządami ludzi o intelektualnym formacie Czarnka nie ma co liczyć. W rządzie Hołowni z Lewicą jest chyba szansa na taką ministrę edukacji, która byłaby w stanie do tego doprowadzić (nawet mam jedną taką na myśli).
Mam nadzieję że krytyczne myślenie, jako umiejętność analizy każdej sytuacji w kontekście, jako umiejętność zdzierania maski 'zdrowego rozsądku' i neutralności, powróci do polskich szkół i do polskiej dyskusji publicznej. Wymaga to jednak czasu i sporo edukacyjnej pracy.
Co ciekawe, krytyczne myślenie jest jednym z najbardziej pożądanych elementów edukacji jakiej szukają moi chińscy studenci, a przede wszystkim studentki. Mam własne prywatne wojny z liberalnymi, białymi feministkami, ale dla większości chińskich studentek zetknięcie z feminizmem w jakiekolwiek formie na zachodniej uczelni jest czymś bardzo ważnym. Gdy na dodatek obecna jest gdzieś obok dyskusja o dekolonializmie, w którym opresja Brytyjskiego imperium kolonizującego Chiny jest bardzo ważna, nawet liberalny biały feminizm nie robi za dużo krzywdy. Młode Chinki zdecydowanie nie są daleko od innych 'woke' dziewczyn (i niektórych chłopaków) ze swojego pokolenia z innych części świata. Jedyna różnica polega na niemal nieistniejącej krytyce swojego własnego rządu... ale... jeśli z jednej strony stawiamy Przewodniczącego Xi, a z drugiej Borisa Johnsona czy (jeszcze niedawno) Donalda Trumpa, dlaczego dziwimy się, że demokracja nie wydaje się dla moich chińskich studentek i studentów wartością najwyższą? To Biden bombardował ostatnio Syrię i to Zachodowi nie przeszkadzało sprzedawanie bomb którymi Saudyjczycy obrzucali Jemen. Jeśli wrażliwość na ludzką krzywdę i etyczny wymiar polityki jest dla tych młodych ludzi coraz ważniejszy, to argument o moralnej wyższości Zachodu jest trudny do obrony (tak, to prawda, że generalnie nie chcą rozmawiać o Ujgurach, nie do końca wierząc zachodniej narracji; kwestia Tybetu już w zasadzie w ogóle się nie pojawia, a zachodnia narracja o Hong Kongu jest w zasadzie całkowicie odrzucana - choć napięcia pomiędzy studentami z Hong Kongu i 'mainland China' oczywiście istnieją - czasem wybuchają gwałtownie).
Krytyczne myślenie jest tym co oferują zachodnie uczelnie i tym czego nie-zachodni studenci i studentki szukają. Krytyczne myślenie nie jest zachodnią (czy lewicową) propagandą. Daje narzędzia pozwalające demistyfikować ukryte interesy i relacje władzy w publicznych dyskursach, co dziś rzeczywiście raczej wzmacnia lewicę (bo prawica woli kłamstwo ukryte pod pozorem neutralności i 'zdrowego rozsądku'), ale jak każde narzędzie może być używane przez różnych ludzi do różnych celów. Może być używane zarówno by (w duchu 'real politik' bronić postawy chińskiego rządu jak i by ją krytykować). Myślenie krytyczne pozwala zrozumieć, że nic nie jest czarno-białe i że czasem kłamstwo czyni mniej krzywdy niż prawda.
Patrząc na moje studentki i studentów można mieć nadzieję, że Pokolenie Z będzie te narzędzia wykorzystywać mądrze, że ich generalna potrzeba nie krzywdzenia innych pomoże im zbudować trochę lepszy świat. Ale jeśli przy tym nie będą musieli za dużo sobie i innym kłamać - tym lepiej.