Nishat Awan, Tatjana Schneider, Jeremy Till. Spatial Agency. Other Ways of Doing Architecture.
“For Rossi, autonomy entailed a refusal not of the reality of the emerging postindustrial city, but of the empirical interpretation of that reality and of the naive embrace of technoutopian visions of the contemporary world (…), for Rossi the possibility of autonomy occurred as a possibility of theory: of the reconstruction of the political, social and cultural signification of urban phenomena divorced from any technocratic determinism (…). In the face of capitalism's total absorption of the technological rationality of planning, Rossi sought to privilege architecture as the most vital field of the theoretical reinvention of the city – architecture, that is, without the mediation of planning.”
Pier Vittorio Aureli, Project of Autonomy. Politics and Architecture within and against Capitalism.
Ostatnia książka Piera Vittorio Aureliego, The Possibility of an Absolute Architecture, wywołała (i słusznie!) sporo szumu. Do pewnego stopnia, jest to kontynuacja jego wcześniejszej pracy, z której pochodzi przytoczony powyżej cytat. Ciekawe, że intelektualnie te dwie książki rozpinają się w przestrzeni pomiędzy włoskim (post)marksizmem a Carlem Schmittem i dotyczą problemu autonomii (ja mam pewien problem z oboma biegunami tego pola, ale to na inną okazję). Jeszcze ciekawszym wydaje się zestawienie prac Aureliego z ostatnią książką Jeremiego Tilla (i jego współpracowniczek), którzy wychodząc z innej (choć również(?) lewicowej) strony, mocno opierając się na pracach Bruno Latoura próbują zaproponować podobny projekt - architektury, budynku (niekoniecznie) jako swego rodzaju 'tymczasowej strefy autonomicznej' (oczywiście w rozumieniu sporo różniącym się od tego wymyślonego przez Hakima Beya).
Chciałbym tu odnieść krótko moich sześć ostatnich notek do architektury. Już w pierwszej notce, zaproponowałem odwrócenie pojęcia autonomii, w taki sposób, by nie traktować go jako projektu, lecz jako narzędzia. Za autonomiczne uważałbym więc to wszystko, co dotyczy wewnątrzsystemowych aktywności. Wszystko to, co pojawia się jako naddatek ma potencjalnie rewolucyjne zastosowanie. To jest oczywiście rozwinięcie idei 'ontologii opowieści' z mojej ostatniej książki. W kontekście architektury, mielibyśmy więc cały proces zlecania, projektowania i budowania obiektu, w którego każdym momencie może pojawić się naddatek/rewolucyjna resztka. Od fazy projektowania, gdy architekt ma szansę wyjść poza (zazwyczaj) konserwatywne wyobrażenia o zamieszkaniu i rodzinie składane przez klienta, przez proces negocjowania wstępnych pomysłów z urzędnikami/planistami (czy z bezosobowym planem, w zależności od systemu w jakim architekt pracuje), po wybór materiałów i sposobu wznoszenia (produkcji) obiektu. W każdym z tych momentów istnieje możliwość rewolty / innowacji. Ta rewolta - jak słusznie wskazują Scheider, Awan i Till - może mieć wymiar sieciowy i wspólnotowy, może wykraczać poza ego i fantazję architekta i pozwalać innym aktorom wzmacniać swoją pozycję (kobiecie i dzieciom w patriarchalnej rodzinie, gdy klientem jest wąsaty 'biznesmen'; lokalnym producentom materiałów budowlanych czy określonym rzemieślnikom / robotnikom etc.). Ten mechanizm - nie do końca świadomie zastosowany - widać na przykład w relacji pomiędzy architekturą kościołów katolickich lat 80tych a sukcesem ekonomicznym rodzinnych / lokalnych cegielni oraz firm rzemieślniczych. Jak pisałem w innym miejscu - również posoborowa, wspólnotowa architektura sakralna w ciekawy sposób wzmocniła przed-miejskie panoptyczne funkcje wspólnoty parafialnej 'dowodzonej' przez hierarchię kościelną.
Architektura więc posiada prawdziwie rewolucyjny potencjał, który, jak zawsze, może być wykorzystany w dobry i zły sposób (nazizm jako _rewolucja_ narodowa?). Architektura (co powtarzam od 2005, od swojej pierwszej książki, za którą - szczególnie starsi architekci - bardzo mnie nie lubią) nie jest jednak neutralna - nigdy nie była i nigdy nie będzie. Tego większość polskich architektów albo nie rozumie, albo nie chce przyjąć do wiadomości. Rozumieją to jednak, coraz lepiej, moi studenci. Walka trwa ;)
___
Ilustracje powyżej: Sarah Morgan