"Model zakłada wdrożenie priorytetowych działań na 8 obszarach na których pracowaliśmy (edukacja, mieszkalnictwo, zdrowie, zatrudnienie, pomoc społeczna, kultura, przemoc & dyskryminacja, społeczność lokalna). Generalnie chodzi o dostosowanie/rozwój kompetencji różnych instytucji do świadczenia imigrantom/kom usług równej jakości - do czego są zobowiązane w oparciu choćby o tzw. ustawę równościową. Poza działaniami jest też wizja miasta - otwartego, równościowego, różnorodnego, do której także w konsultacjach mogą się odnieść mieszkańcy/ki Gdańska."
W 'Miasto jako idea polityczna' pisałem:
"Robocza hipoteza – zawarta w haśle „Obywatel Plug-in” – jest koncepcją silnych struktur istniejących w pewnym sensie niezależnie od obywateli. Człowiek ze swej istoty ma dostęp do tej struktury. Nie istnieje sieciowo, lecz pulsuje. Pojawia się w określonych częściach sieci całą swoją istotą i całą siłą, będącą siłą struktury (a nie siłą indywidualną człowieka), w którą się włącza. To owa struktura daje mu siłę, której jednostce po prostu brakuje."
i dalej:
"...widzimy brytyjskiego policjanta, Gary’ego Pettengella, który otrzymał z rąk litewskiego prezydenta medal Anioła Stróża, został uznany przez litewskich telewidzów Osobowością Roku 2006, a przez mieszkańców brytyjskiego Norfolk – Policjantem Roku. Cóż takiego uczynił ten sympatyczny bobby? Zobaczył w tłumnie przyjeżdżających do pracy w Norfolk niewykształconych, nie- znających języka angielskiego ani angielskich regulacji Litwinów obywateli. Nie „ludzi”, lecz obywateli właśnie. Obywateli Unii Europejskiej, a więc legalnych rezydentów Wielkiej Brytanii, którym należy pomóc stać się – na ile to tylko możliwe – częścią Systemu. Systemu społecznego i ekonomicznego Wysp. Nie tylko zobaczył – korzystając z możliwości, jakie daje bycie czę- ścią państwowej machiny – rzeczywiście tym ludziom pomógł zadomowić się w Wielkiej Brytanii. Najpierw podjął trud, by nauczyć się litewskiego, następnie doprowadził do stworzenia strony internetowej w językach, jakimi posługują się najliczniejsze grupy imigrantów w Norfolk, na której znajdują się podstawowe informacje na tematy takie jak otrzymanie National Insurance Number (osobistego numeru ubezpieczenia) czy otworzenia konta w banku. W końcu, korzystając z zaufania, jakim za te działania obdarzyli go litewscy imigranci, „uczył” nowych mieszkańców swojego miasta, jak budować kapitał społeczny, jak ufać sobie nawzajem, jak tworzyć społeczność."
i jeszcze:
"Miasto przegrywało z ideą Imperium i ideą Kościoła ze względu na swą jednostkowość, na swą partykularność. Jednakże właśnie ta cecha Miasta może stać się dziś szansą na przeciwstawienie się ujednoliconemu modelowi globalnego świata. By jednak Miasto mogło podjąć to wyzwanie, musi przekroczyć siebie, pozostając sobą. Musi stać się uniwersalnym modelem, pozostając zarazem czymś szczególnym i wyjątkowym. To sprawia, że podstawową cechą Obywatela Plug-in jest jego powszechność i otwartość. Jeśli prawa polityczne, społeczne i ekonomiczne, które przysługują dziś obywatelom, są szczególnym rodzajem przywileju, który spycha na margines wszystkich tych, którzy obywatelstwa otrzymać nie mogą, jeśli więc pozbawienie obywatelstwa tworzy rzesze Homo sacer, ludzi, którzy tracą de facto elementarne prawa człowieka (bo jak dowodzi Hannah Arendt i powtarza Giorgio Agamben, nie istnieją one poza prawami obywatela), to moją odpowiedzią, która nazywa się Obywatel Plug-in, jest system, w który włączenie się następuje zwykłym aktem woli. (...) Obywatelem Plug-in dowolnego Miasta staje się każdy, kto tego zechce. (...) Powszechna możliwość wpięcia się w system musi być oparta na istnieniu zapraszającego, zewnętrznego interfejsu, który będzie to umożliwiał, oraz na istnieniu wewnętrznych algorytmów, które funkcjonowanie Obywatela Plug-in w systemie będą regulować. (...) By jednak móc się zaangażować w obcy (w mo- mencie wpinania się) system, sam system musi przejąć kontrolę na świeżo wpiętym Obywatelem. Miasto musi mieć algorytm ad- ministrujący swoimi najcenniejszymi zasobami – a więc swoimi Obywatelami. Jeśli podstawą relacji społecznych Miasta ma stać się relacja Ja–Ty, zamiast Ja–System–Ty, administracja musi zarządzać tą r e l a c j ą właśnie. System bowiem, co oczywiste, istnieje zawsze. Zawsze potrzeba interfejsu, który relację Ja–Ty umożliwia. Pozostaje jednak pytanie o zawartość ideową, zna- czeniową takiego interfejsu. Na ile „zanieczyszcza” on relację, na ile stara się być „tym trzecim” w intymnym związku pary osób? Administracja musi być „pusta”. Administracja jest czystą tech- nologią, technologią istniejącą jedynie p o m i ę d z y partnerami relacji. System istnieje więc jedynie w relacji pomiędzy Ja i Ty. Bez Ja i Ty nie ma systemu. (...) Istnieje tylko jedno zadanie algorytmu administrującego Miasta: wymuszać relacje oraz uniemożliwiać tychże relacji blokowanie."
Przepraszam za ten długi (auto) cytat. Chciałem po prostu zwrócić uwagę, że choć to co jest planowane w Gdańsku mnie oczywiście bardzo cieszy - również dlatego, że wydaje się realizować idee obywatelstwa plug-in - to równocześnie martwi mnie połowiczność tego rozwiązania. Idea miasta, które pozwala się swoim obywatelom wpinać w miasto, dotyczy wszystkich obywateli (plug-in).
Wice-prezydent Gdańska, Piotr Kowalczuk, gdy uzasadnia wprowadzenie "modelu integracji" mówi jedynie o rynku pracy. Że bezrobocie małe, rąk do pracy brakuje, więc imigranci będą jak znalazł. To niestety jest kontynuacja neoliberalnego, skrajnie redukcjonistycznego, myślenia o mieście. Gdy w poprzedniej notce pisałem o radykalnie inkluzywnym podejściu do uchodźców i imigrantów, pisałem o tym w kontekście radykalnej przebudowy struktur EU oraz państw narodowych - tak, by nikt nie był wykluczony. Podobny jest więc mój komentarz do tego, co planuje się wprowadzić w Gdańsku - zamiast tworzyć specjalne rozwiązania dla imigrantów, Gdańsk powinien zmienić sposób traktowania wszystkich mieszkańców i użytkowników miasta. Oczywiście (jak pisałem w 'Miasto...') ten nowy sposób zarządzania miastem jest zindywidualizowany, uchodźca z Syrii potrzebuje innego interfejsu obsługi niż nastolatek z Wrzeszcza czy bezdomny ze Stoków; mają oni też (potencjalnie) inne aspiracje i co innego są w stanie miastu od siebie zaoferować. Rozpoznaniem tego właśnie powinien zajmować się algorytm administrujący' (który w 'Dziurach w Całym' doprecyzowałem jak 'granicę|instytucję'). Model integracji imigrantów w Gdańsku wygląda więc zachęcająco na pierwszy rzut oka (szczególnie gdy opisuje go Marta Siciarek), boję się jednak, że jego implementacja (szczególnie gdy będzie za nią odpowiadał prezydent Kowalczuk) może skończyć się rozczarowaniem, a w przypadku splotu niekorzystnych czynników - wzrostem ksenofobii i ogólną katastrofą.