contact me:
KRZYSZTOF NAWRATEK
  • Home
  • about
  • blog
  • TEXTS/RECORDINGS

834. przeciwko temu co wspólne

10/14/2016

0 Comments

 
Jednym z najciekawszych wniosków, jakie można wysnuć czytając The Structure of World History Kojina Karataniego (swoją drogą, to jeden z tych intelektualistów, którzy odpowiadają na mejle) jest zakwestionowanie dominującej dziś na lewicy (i okolicach) narracji odwołującej się do tego co wspólne. Narracji, do której i ja się odwołuję (?) / odwoływałem.
Myśl Karataniego jest w istocie brutalna, skupia się na efektywności i na mechanizmach akumulacji sprawczości - co jest szczególnie bliskie mojemu wewnętrznemu Jungeryście. Choć sam Karatani nie odcina się od inspiracji myślą Karola Marksa, relacja pomiędzy japońskim myślicielem a Brodaczem z Trewiru przypomina raczej postawę Soleriego - moim zdaniem Karatani raczej znosi myśl Marksa niż ją rozwija, koncentrując swe rozważania na środkach wymiany, zamiast produkcji. Gdy porównuje wymianę darów (mode of exchange A) z mechanizmem ustanowienia państwa, jako instytucji która grabi a potem rozdaje (mode of exchange B), nie popada w łatwe moralizowanie, lecz przeciwnie - wskazując na nieefektywność i auto-destrukcyjność modelu opartego na wzajemności (pokazuje na przykład jak działa mechanizm zemsty rodowej jako mechanizm negatywnej wzajemności). Z jego perspektywy grecka Polis, tak ważna w europejskim micie cywilizacyjnym, widziana jest jako aberracja, jako model niezdolny by wytworzyć struktury na tyle stabilne i efektywne, by oprzeć się naporowi Imperium (Karatani przypomina również to o czym wszyscy wiemy, że również model greckiej demokracji napędzany był wyzyskiem niewolniczej siły i bez tego wyzysku, demokracja ateńska nie byłaby możliwa). Ta delikatna przychylność wobec idei Imperium nie jest mi obca. Pisałem o tym wielokrotnie, że porównanie Polis i Urbs wypada - moim zdaniem - zdecydowanie na korzyść inkluzywnej, ustanawianej odgórnie infrastruktury społecznej i przestrzennej Imperium. Szczególnie w preBrexitowskiej Anglii obsesja wspólnoty lokalnej zupełnie do mnie nie przemawia - to właśnie tę narrację (podzielaną przez polityków od lewa do prawa) obwiniam za wzrost ksenofobii.
Problem, który tkwi w centrum dyskusji o dobrach wspólnych / tym co wspólne nie dotyczy bynajmniej dostępu do zasobów - Ostrom rozprawiła się z 'tragedy of commons' wystarczająco skutecznie - lecz zdolności akumulacji sprawczości. Kapitalizm nie jest bowiem (o czym - znów - wszyscy wiemy) jedynie systemem ekonomicznym, lecz ekonomiczno-politycznym, który bez państwa oraz globalnych instytucji, nie mógłby funkcjonować. Obawiam się więc, że (świadomie lub nie odwołujące się do myśli Abramowskiego) marzenia o wspólnotowym, spółdzielczym post-kapitalizmie, który w ewolucyjny sposób wyjdzie w wnętrza umierającego neoliberalizmu, się nie spełnią. Kapitalizm akumuluje przede wszystkim władzę, później dopiero pieniądze - nie liczyłbym więc, że kapitalizm zdechnie mrucząc cichutko. Publikowane jakiś czas temu badania dotyczące bogactwa we Włoszech, pokazały, że te rodziny, które były bogate we Florencji sześćset lat temu, wciąż takie są. Ustroje się zmieniają - hierarchie władzy rzadziej.
Jason Moore pisał o 'kranie i zlewie', o czterech dobrach, które tanio dostarcza eksploatowana natura (praca, materiały, jedzenie i energię). W tym kontekście sugerowałem bliższe przyjrzenie się myśli Bookchina z jego wizją 'drugiej natury', miasta jako mechanizmu dostarczającego 'Four Cheaps'. Takie miasto to raczej reinkarnacja rzymskiego Urbs, niż greckiej Polis. To maszyna zamykająca procesy dostarczania podstawowych materiałów i energii do życia i przetrwania (energii, schronienia, pożywienia, materiałów) w czarnej skrzynce, infrastruktura pozwalająca na kolejny etap akumulacji sprawczości, na wytwarzanie kolejnych hierarchii.
Rozmawialiśmy niedawno z K. na temat miejskich nieużytków, którymi fascynują się 'społecznie wrażliwi' architekci. Problem z owymi nieużytkami polega na tym, że gdy architekci / urbaniści / aktywiści znajdują dla nich zastosowanie, to zastosowanie staje się częścią kapitalistycznego reżimu wyzysku. Bardzo szybko więc, to co było 'alternatywne' przesuwa się do centrum. Rozmawialiśmy też o rozróżnieniu Borisa Groysa na kapitalizm jako reżim liczby (redukcji) i komunizm, jako reżim słowa (otwartej interpretacji). Wydaje mi się, że tylko owa otwarta interpretacja, nieskończony nadmiar, radykalny ekspansywny inkluzywizm jest prawdziwą alternatywą dla dogorywającego kapitalizmu. To nie poprzez uwspólnienie środków produkcji, lecz przez otwarcie nowych możliwości wyzysku tego co wspólne (drugiej natury), kapitalizm zostanie przekroczony. Jak ustanowimy środki wymiany w tym nowym systemie (a to ustanowienie będzie decyzją polityczną), zadecyduje czy post-kapitalistyczny świat będzie neo-darwinowską dżunglą, czy rajskim ogrodem.

0 Comments

Your comment will be posted after it is approved.


Leave a Reply.

    Archives

    November 2022
    July 2021
    June 2021
    March 2021
    February 2021
    November 2018
    May 2018
    December 2017
    November 2017
    October 2017
    August 2017
    March 2017
    January 2017
    December 2016
    November 2016
    October 2016
    September 2016
    August 2016
    July 2016
    June 2016
    May 2016
    April 2016
    March 2016
    February 2016
    January 2016
    December 2015
    October 2015
    September 2015
    August 2015
    July 2015
    June 2015
    May 2015
    April 2015
    March 2015
    February 2015
    January 2015
    December 2014
    November 2014
    October 2014
    September 2014
    August 2014
    July 2014
    June 2014
    April 2014
    March 2014
    February 2014
    January 2014
    December 2013
    November 2013
    October 2013
    September 2013
    August 2013
    July 2013

    Categories

    All
    Marginalia
    Wyprodukować Rewolucję

    RSS Feed

Proudly powered by Weebly