Edwin Bendyk cytując książkę Marka Lilla (książki nie czytałem, wierzę EB na słowo), wyraźnie rozróżna konserwatystów od reakcjonistów (tu absolutna zgoda), twierdząc, że zarówno Trump, Brexitowcy ale i Sanders to reakcjoniści, marzący o powrocie do mitycznego 'złotego wieku'. Nie wydaje mi się, by ta diagnoza była słuszna. Rozumiem, skąd Lilla przychodzi, ale Trump i Sanders, czy też Corbyn i Farage to nie są dwie strony tej samej monety.
Prawicowy populizm jest napędzany nowoprawicową ('alt-right') opowieścią. Warto się zatrzymać na chwilę i przypomnieć, że Nowa Prawica (moim zdaniem 'alt-right' jest integralną częścią tego nurtu myślenia) powstała we Francji pod koniec lat sześćdziesiątych, jako odpowiedź ('reakcja' w literalnym rozumieniu tego słowa) na Maj '68 i ruchy nowej lewicy. Alt-right podobnie jak i Nouvelle Droite są postmodernistycznymi konstruktami, czerpiącymi obficie z myślicieli zarówno lewicowych (np. Gramsci) jak i prawicowych (np. Junger). Eklektyzm Nowej Prawicy stawia ją w jednym szeregu z grupami niemieckich konserwatywnych rewolucjonistów z lat 30tych XX wieku. Ten trop wskazuje - moim zdaniem - że nie można mówić o Nowej Prawicy jako o reakcjonistach, to są rewolucjoniści, zmierzający do budowy nowego społeczeństwa, opartego na dominacji określonej grupy (w prostackim uproszczeniu - bogatych białych mężczyzn) nad 'plebsem'.
Corbyn czy Sanders są w tym kontekście konserwatystami, starającymi się uratować spoistość społeczeństwa w imię demokratycznej i egalitarnej emancypacji.
Ani więc alt-right ani 'populistyczna lewica' nie są ruchami reakcji, spór idzie wciąż o kształt przyszłości (to jest moment, w którym ostatecznie powinniśmy pożegnać naiwne mżonki Fukuyamy z końca XX wieku) - przyszłość jest zawsze konstruuowana pomiędzy tym co było i co znamy (przyszłość jako przedłużenie i wzmocnienie niektórych trendów istniejących w teraźniejszości) oraz naszych fantazji i marzeń. Również marzeń i fantazji o przeszłości.
Różnica pomiędzy 'populistyczną lewicą' a alt-right jest wyraźna, gdy spojrzy się na nie z konserwatywnego punktu widzenia - konserwatyzm akceptuje linearny postęp (więcej wolności, więcej równości, więcej solidarności) do którego odwołuje się również lewica, alt-right odrzuca tak rozumiany postęp, chce więcej wolności dla jednych kosztem innych, nie chce równości i nie ceni solidarności - chyba, że w ramach wąskich elit (to jest chyba najbardziej paradoksalny element nowoprawicowej rewolty - ruch, którego rdzeniem jest ustanawianie nowych hierarchii i nowych elit, jest przedstawiany jako ludowy i anty-establiszmentowy).
Sytuacja Polski (i większości państw byłego Bloku Wschodniego) jest o tyle paradoskalna, że po 1989 roku mieliśmy do czynienia z niemal nieustającą nowo-prawicową rewolucją (to chyba Kacper Pobłocki zawsze powtarzał, że przyszłość powstaje na peryferiach), z odrzuceniem starych i próbą budowy nowych elit i nowych hierarchii. Najbardziej konserwatywną (z mojej perspektywy najbardziej odpowiedzialnią - choć głupią) formacją było SLD, starająca się utrzymać - na ile to tylko było możliwe - spoistość społeczną i instytucjonalną państwa polskiego. Stosunek SLD do kościoła katolickiego nie był jedynie koniunkturalną grą, lecz właśnie konserwatywnym szacunkiem dla instytucji.
Dzisiejsza polityka w Polsce (z wyjątkiem Razem i być może innego socjaldemokratycznego planktonu oraz pojedyńczych konserwatystów poukrywanych w różnych partiach i środowiskach) jest niemal w całości zdominowana przez różnej maści nowoprawicowych rewolucjonistów, którzy nie mają za grosz szacunku i zrozumienia dla instytucji i społeczeństwa jako takiego. Bardzo słusznie Razem zajmuje więc zdystansowaną pozycję wobec nowego wybuchu politycznych emocji. Nie może być 'Zjednoczonej Opozycji', ponieważ zarówno KOD, PiS, KUKIZ, Nowoczesna czy PO to różne odsłony tej samej ideologii i praktyki. Inaczej ustawiają swoje antyspołeczne priorytety, ale żadna z tych sił nie broni demokratycznego i egalitarnego społeczeństwa jako struktury pozwalającej jednostkom na rozwój i emancypację.
Mam nadzieję, że środowisko Nowych Peryferii będzie stawało się coraz bardziej konserwatywne (w takich rozumieniu tego słowa, jakie starałem się wyłożyć powyżej), że konserwatyści istniejący w innych środowiskach i partiach świadomie przepracują swoje stanowisko. Potrzeba nam ostrożnego postępu w horyzoncie inkluzywnej emancypacji, wobec nadchodzącej ekologicznej katastrofy potrzeba nam konserwatywnego stosunku do świata poza-ludzkiego (Standing Rock jest tu świetnym przykładem).
W 2017 roku (bo to chyba już ostatnia moja notka w tym roku) życzę nam wszystkim konserwatywnego zwrotu, powrotu konserwatywnej, antykapitalistycznej (pisałem i mówiłem wielokrotnie, że konserwatyzm był zawsze głęboko niechętny wobec kapitalizmu) i głeboko (post)humanistycznej polityki. Rewolucja dzieje się na naszych oczach - stary świat upada, przyszłość jaką wykuwa alt-right jest przyszłością w której prawdopodobnie nikt z nas nie chciałby żyć (zakładając, że elity alt-right by w ogóle uznały, że mamy prawo do życia). Kapitalizm się kończy, ale przemoc i hierarchie mają sie coraz lepiej. Przyszłość jest otwarta, nie pozwólmy pisać jej tym, którzy nienawidzą.