Radykalny Inkluzywizm (RI) opisuje proces wzrostu i skomplikowania, proces, który odbywa się w dialektycznym napięciu pomiędzy jednostkowym (choć hybrydowym - kształtowanym poprzez i wraz z zewnętrzem) podmiotem a 'całością', całością, która sama również istnieje w dialektycznym napięciu pomiędzy tym co jest 'wewnątrz naszego świata' (opisane, poznane, zbudowane etc.) a tym co istnieje 'na zewnątrz'. Oczywiście należy pamiętać, że nie istnieje jeden RI, jeden uniwersalizm, jedno wnętrze czy jedno zewnętrze. Jedynie całość jest jedna - istnieje ona jako transcendentny horyzont dla wszystkich dążących do niego fragmentarycznych RI (pisałem o tym więcej tu).
Z tej perspektywy, zarówno neoliberalny 'powrót do natury', jak i pogański zwrot nacjonalistyczny ("Pogaństwo oznacza narodowość" Taubes, J (2016) Zachodnia Eschatologia, s. 22) są dwiema stronami tego samego procesu - procesu degeneracji i obumierania naszej (śródziemnomorskiej) cywilizacji ('katolicki' znaczy powszechny, podobne znacznie ma islamska umma). Zarówno neoliberalny jak i nowo-lewicowy dyskurs ma mocny rdzeń indywidualistyczny i anty-instytucjonalny; albo w nadziei na 'radykalną demokratyzację' albo w przekonaniu o nieistnieniu społeczeństwa jako takiego. Oba te prądy myślenia są w istocie zakorzenione w antropologii jednostki - Roberto Esposito słusznie krytykuje Hobbesa za wizję politycznej wspólnoty strachu (która nie jest żadną wspólnotą), jak i słabość Rousseau w nadawaniu jednostce absolutnego statusu. Esposito pisze o wspólnocie braku (o której i ja pisałem - dokładnie w tym samym czasie w 'Miasto...' pisząc o a-androgynie), konstytuując jednostkę-w-kontekście (moim zdaniem ociera się to mocno o personalizm - przynajmniej w podobnej interpretacja, którą usiłowałem przedstawić w 'Dziurach...'): "...jednostki jako takie - poza ich byciem-w-świecie-wspólnym-wszystkim - nie istnieją... (Esposito, R (2015), Pojęcia polityczne, s. 33). W tym kontekście biurokracja - którą chcieli (zawsze nieskutecznie) zwalczać zarówno Lenin jak i Reagan - powinna być widziana jako niezbędny element granicy|instytucji. (Heglowska) Biurokracja jest infrastrukturą umożliwiającą inkluzję i wzrost.
Gdy spojrzymy na mapę współczesnego - przeoranego neoliberalizmem - świata, zobaczymy powiększające się obszary 'chaosu', cofnięcia się społecznych organizacji do stanu (postmodernistycznie konstruowanego) stanu 'natury'. Syria, Libia, Irak, Naddniestrze, wschód Ukrainy, do pewnego stopnia Kosowo, Południowy Sudan, Somalia... groźba rozpadu EU - wymieniać moglibyśmy długo. Ten proces narasta. Polityka PiSu prowadzi Polskę dokładnie w tym samym kierunku. Wielkość książki 'Fantomowe Ciało Króla', Janka Sowy polega - moim zdaniem - na próbie intelektualnej syntezy inkluzywistycznych i emancypacyjnych tradycji polskiej myśli politycznej - konserwatywnej (wywodzącej się od krakowskich Stańczyków) wizji mocnego samoświadomego państwa, (proto)endeckiej szerokiej, włączającej wizji (zakorzenionej w pozytywizmie) narodu (swoją drogą tradycja narodowego radykalizmu spod znaku ONRu jest perwersyjnym odrzuceniem tradycji 'pierwszej' endecji spod znaku Ligi Narodowej) oraz lewicowej (spod znaku Róży Luksemburg) emancypacyjnej, demokratycznej i radykalnie internacjonalistycznej. Niestety, gdyby ta książka wyszła na początku lat 90tych, być może Polska miałaby jeszcze jakąś szansę. Dziś jest już chyba za późno. Nie ma w Polsce dziś znaczącej siły politycznej (Razem też jest indywidualistyczną i nawiązującą do idei radykalnej demokracji korektą socjaldemokracji), która nie tylko byłaby w stanie ale miałaby choćby taki horyzont myślenia, odwrócić proces rozpadu i zainicjować proces wzrostu i inkluzji. Nie ma takich sił również zbyt wiele na świecie (do pewnego stopnia w takim kierunku mogłyby zmierzać działania Berniego Sandersa czy Jerremy'ego Corbyna). Choć zabrzmi to dość przerażająco, wydaje mi się, że jedyną nadzieją świata, są dziś Chiny - ale i one stoją dziś na rozdrożu, czy będą dalej szły w kierunku Lewiatana, czy też dokonają skoku w świat emancypacyjnego inkluzywizmu. Lewiatan jest katechonem (Hilary Clinton jest katechonem), który utwierdza i umacnia władzę Księcia Tego Świata. Powstrzymuje nadejście apokalipsy, która może być albo ostatecznym stoczeniem się w stan natury, albo początkiem mesjańskiego wyzwolenia. Żyjemy w końcu czasów - jak bardzo chcecie zobaczyć co będzie potem?